Rozdział IV- Samotność w tłumie
Wracając do domu nuciła głośno, by zagłuszyć śmiech w jej głowie. Z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej natarczywy i głośniejszy. Nie mogła zebrać myśli. Nie wiedziała co się z nią dzieje, nie wiedział czy to prawda czy fikcja. Wszystko to jedna wielka niewiadoma.
Zaczęła biec. Pożałowała, że wcześniej nie ćwiczyła. Słaba kondycja dawała swe znaki. Odrazu zrobiła się czerwona i z wielką trudnością nabierała powietrza. Odnosiła wrażenie, iż jej płuca z każdym wdechem kurczą się. Krótki kawałek okazał się makabrycznie długi oraz wyczerpujący. Mimowolnie uśmiechnęła się widząc swój dom. Od zawsze, kiedy widziała swoje ,,cztery ściany" miała ochotę iść w innym kierunku. Nie cieszyły ją rodzinne, niedzielne obiadki, przy których trzeba było się ciągle uśmiechać. Czysta żenada.
Słońce powoli zachodziło tworząc różnobarwne mozaiki na asfalcie.
Szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Zabluźniła soczyście. Jeszcze tego brakowało. Jak to jest, że kiedy nie chce być sama, to zawsze nikogo nie ma. Wyciągnęła z kieszeni sukienki klucz i otworzyła drewniane drzwi.
Musiała chwilę odpocząć. Oparła się o ścianę i próbowała nabrać oddechu. Wszystko wokół ją denerwowało. Od kłótni z Oskarem, przez tego głupiego ducha aż do nieobecności rodziców.
Śmiech w głowie narastał. Czuła, że powinna komuś o tym powiedzieć, ale komu?! Jej mama pewnie zaczęłaby się śmiać w niebogłosy, nie widząc w tym żadnego problemu, natomiast tata zmierzyłby ją grobowym wzrokiem i wrócił do czytania codziennej gazety. Tak właśnie wyglądali jej ,,idealni" rodzice. Była ciekawa jak wychowają jej młodsze rodzeństwo? Pewnie będzie jeszcze gorzej rozpieszczone niż ona.
Westchnęła głośno i szukała innych osób odpowiednich do wyżalenia się. Może jej przyjaciółka? Roześmiała się na samą myśl o tym. Ta niska, pulchna dziewczyna z szopą loków na głowie nadawała się idealnie na niewinne pogaduchy, a nie na rozmowę o duchach. Malwina była bardzo ekstrawertyczna i prędzej czy później wygadałaby komuś tajemnicę. Może Żaneta? Mieszkała tu niedaleko....
Usiadła w kuchni, trzymając w ręce pudełko lodów czekoladowych. Ta cała sytuacja mocno ją przygnębiła, przez co stała się jakby nieobecna. Cały czas słyszała delikatny śmiech. Nie mogła niczego sprawdzić na Internecie, ponieważ jej tata chciał ją kontrolować na każdym kroku, a ponadto był informatykiem. Nie ma to jak zaufanie do własnego dziecka. Nic tylko pozazdrościć!
- Hej kochanie- napisała szybko do chłopaka i zanim się rozmyśliła wysłała wiadomość. Był jedyną osobą, z którą w tym momencie chciała porozmawiać. Obsesyjnie zerkała na telefon, w obawie, że jej odpisał. Chciała się z nim pogodzić, ale nie mogła mu teraz powiedzieć, że słyszy śmiech. Coraz bardziej zastanawiała się, czy to nie jest przypadkiem wytwór jej wyobraźni. Jednak to pytanie pozostawało pod wielkim znakiem zapytania. Próbowała porozmawiać z duchem. Wiedziała, że ten pomysł sam w sobie jest dziwmy, ale jak narazie nie znalazła innego rozwiązania.
Za oknem było już ciemno. Zamknęła drzwi i usiadła w salonie. Bardzo bolała ją głowa. Czuła jakby nie miała w sobie żadnej energii. Była przygnębiona. Nie miała na nic siły.Nagle zabrzęczał telefon a na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Oskara.
-Coś się stało?
Przez kilka minut uśmiechała się. Cieszyła się, iż w końcu odpisał. Z drugiej strony jednak przeklinała go. Co ma mu teraz odpisać. Kiedyś przyrzekła mu, że będzie mówić prawdę, tylko prawdę. Miałaby mu teraz skłamać?! Co za niedorzeczny pomysł. Nie złamie danego słowa! Na pewno nie w tej sytuacji. Pamięta jak sobie obiecali, że zawsze będą mówić prawdę. To było na początku związku. Gabi (jak każda dziewczyna z resztą) nie widziała świata poza Oskarem. Wtedy ktoś rozpuścił plotę, iż jej wybranek spotyka się z rudą Jolką. Zrobiła mu taką awanturę....o mało co się nie rozstali. Chłopak spojrzał na nią i trzymając ją mocno za rękę powiedział słowa, których nigdy nie zapomni: ,, Jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym okłamać. Będę mówić ci prawdę, tylko prawdę. A ty?"
Zamknęła oczy i radością stwierdziła, że śmiech ustał. Tak poprostu. Nie mogła w to uwierzyć. Jak?!
- Nic- odpisała szybko, upewniając się tylko, że shizy to tylko wytwór jej wyobraźni.
Jej humor znacznie się polepszył. Wzięła kąpiel i umyła zęby. Poczuła się lepiej. Mogła myśleć racjonalnie i wreszcie się wyluzować.
Zmęczona ubrała się w piżamę, po czym weszła do pokoju. Na swoim biurku zauważyła pozytywkę, która wydawała z siebie przyjazne dla ucha dźwięki. Była to porcelanowa figurka, która kręciła się na okrągłej ,,podłodze", na której były małe, czerwone różyczki. Sama figurka stała na jednej nodze, jak baletnica. Dumnie wyprostowana z rękoma wyciągniętymi ku niebu. Miała białą, niczym kość słoniowa cerę. Włosy były kruczoczarne, związane w mały, zgrabny koczek na czubku głowy. Jedynie sukienka nie pasowała do stroju baletnicy. Była zwiewna i prosta koloru wzburzonego morza. Jej baleriny zdobiły idealne, drobniutkie, żółte różyczki. Cała pozytywka wglądał prześlicznie. Gabi nigdy takiej nie widziała. Figurka obracała się powoli obserwując wszystko dookoła.
-Baletnica- powiedziała z zachwytem, podchodząc do przedmiotu.
- Nie- przerwał jej szorstki głos.- To królewna. Najpiękniejsza ze wszystkich. Strzeż jej jak oka w głowie, jak swojego dziecka. Inaczej gorzko tego pożałujesz.
Dopiero teraz zauważyła diadem z błyszczącym klejnotem.
-Kim jesteś? Czego chcesz?- Zadawała pytania zatykając uszy.
Czemu ten duch wrócił? Czy nie może jej dać spokoju? Przecież ona nic złego nie zrobiła!
- Zostaw mnie!- Krzyknęła z całych sił.- Co ja ci zrobiłam?! Kiedy się ode mnie odwalisz?!
Jej twarz przybrała odcień purpury.
-Moja droga, naiwna koleżanko. Mam dla ciebie jedną radę, albo będziemy współpracować, albo tego pożałujesz. A to jak długo ze sobą będziemy zależy tylko od ciebie, moja kochana istotko.
Jego głos był spokojny i zrównoważony.
- Co mam zrobić, by się ciebie pozbyć?
- Za dużo informacji jak na jeden dzień. Prześpij się mój mały potworku. Nie wszytko naraz.
Próbowała nawiązać z nim kontakt, lecz nadaremno. Nikt jej nie odpowiadał.
-Co to ma być?!- Krzyknęła głośno.
Miała dość siebie i przeklinała chwilę, w której dotknęła grobu.
Po raz kolejny w pomieszczeniu rozległ się dzwonek telefonu.
- To dobrze 😉😘. Jak coś to dzwoń. Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Wiesz....z tym grobem...to za dużo się naczytałem w dzieciństwie. Wybacz i mam nadzieję, że się nie gniewasz. Masz rację duchy nie istnieją. Kocham 😍😍❤
Jak tylko to przeczytała rozpłakała się. Co ona mu teraz powie? Czy on jej uwierzy? Miała silne wrażenie, że została sama. Sama z tym czymś. A teraz to upierdliwe coś siedzi w jej głowie i zamienia jej życie w piekło. Ile by dała pieniędzy, żeby okazało się, że to jeden głupi sen.
-Chciałabym nie wierzyć w duchy. Chciałabym-powtórzyła i przykryła się kołdrą, a w jej głowie ponownie zabrzmiał głuchy śmiech, którego nienawidziła.
Hej hej!
Po raz kolejny pisałam rozdział na telefonie i mam tego serdecznie dość xdd
Wybaczcie wiec rażące błędy, ale mój telefon tnie się co chwila i wychodzi z Internetu.
Dziękuję za komentarze z całego serduszka ❤❤💖💖 jest to dla mnie wielka motywacja!!!
Co do rozdziału mówcie mi śmiało o błędach bo ja i gramatyka to długa i niekoniecznie dobra znajomość (raczej się nie lubimy). Odkąd pamiętam mam.z nią problemy, ale tak łatwo się nie poddam! Ten rozdział trochę spokojny 😉. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Za błędy przepraszam!!! No i ocenę pozostawiam Wam.
Pozdrowionka
Zaczęła biec. Pożałowała, że wcześniej nie ćwiczyła. Słaba kondycja dawała swe znaki. Odrazu zrobiła się czerwona i z wielką trudnością nabierała powietrza. Odnosiła wrażenie, iż jej płuca z każdym wdechem kurczą się. Krótki kawałek okazał się makabrycznie długi oraz wyczerpujący. Mimowolnie uśmiechnęła się widząc swój dom. Od zawsze, kiedy widziała swoje ,,cztery ściany" miała ochotę iść w innym kierunku. Nie cieszyły ją rodzinne, niedzielne obiadki, przy których trzeba było się ciągle uśmiechać. Czysta żenada.
Słońce powoli zachodziło tworząc różnobarwne mozaiki na asfalcie.
Szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Zabluźniła soczyście. Jeszcze tego brakowało. Jak to jest, że kiedy nie chce być sama, to zawsze nikogo nie ma. Wyciągnęła z kieszeni sukienki klucz i otworzyła drewniane drzwi.
Musiała chwilę odpocząć. Oparła się o ścianę i próbowała nabrać oddechu. Wszystko wokół ją denerwowało. Od kłótni z Oskarem, przez tego głupiego ducha aż do nieobecności rodziców.
Śmiech w głowie narastał. Czuła, że powinna komuś o tym powiedzieć, ale komu?! Jej mama pewnie zaczęłaby się śmiać w niebogłosy, nie widząc w tym żadnego problemu, natomiast tata zmierzyłby ją grobowym wzrokiem i wrócił do czytania codziennej gazety. Tak właśnie wyglądali jej ,,idealni" rodzice. Była ciekawa jak wychowają jej młodsze rodzeństwo? Pewnie będzie jeszcze gorzej rozpieszczone niż ona.
Westchnęła głośno i szukała innych osób odpowiednich do wyżalenia się. Może jej przyjaciółka? Roześmiała się na samą myśl o tym. Ta niska, pulchna dziewczyna z szopą loków na głowie nadawała się idealnie na niewinne pogaduchy, a nie na rozmowę o duchach. Malwina była bardzo ekstrawertyczna i prędzej czy później wygadałaby komuś tajemnicę. Może Żaneta? Mieszkała tu niedaleko....
Usiadła w kuchni, trzymając w ręce pudełko lodów czekoladowych. Ta cała sytuacja mocno ją przygnębiła, przez co stała się jakby nieobecna. Cały czas słyszała delikatny śmiech. Nie mogła niczego sprawdzić na Internecie, ponieważ jej tata chciał ją kontrolować na każdym kroku, a ponadto był informatykiem. Nie ma to jak zaufanie do własnego dziecka. Nic tylko pozazdrościć!
- Hej kochanie- napisała szybko do chłopaka i zanim się rozmyśliła wysłała wiadomość. Był jedyną osobą, z którą w tym momencie chciała porozmawiać. Obsesyjnie zerkała na telefon, w obawie, że jej odpisał. Chciała się z nim pogodzić, ale nie mogła mu teraz powiedzieć, że słyszy śmiech. Coraz bardziej zastanawiała się, czy to nie jest przypadkiem wytwór jej wyobraźni. Jednak to pytanie pozostawało pod wielkim znakiem zapytania. Próbowała porozmawiać z duchem. Wiedziała, że ten pomysł sam w sobie jest dziwmy, ale jak narazie nie znalazła innego rozwiązania.
Za oknem było już ciemno. Zamknęła drzwi i usiadła w salonie. Bardzo bolała ją głowa. Czuła jakby nie miała w sobie żadnej energii. Była przygnębiona. Nie miała na nic siły.Nagle zabrzęczał telefon a na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Oskara.
-Coś się stało?
Przez kilka minut uśmiechała się. Cieszyła się, iż w końcu odpisał. Z drugiej strony jednak przeklinała go. Co ma mu teraz odpisać. Kiedyś przyrzekła mu, że będzie mówić prawdę, tylko prawdę. Miałaby mu teraz skłamać?! Co za niedorzeczny pomysł. Nie złamie danego słowa! Na pewno nie w tej sytuacji. Pamięta jak sobie obiecali, że zawsze będą mówić prawdę. To było na początku związku. Gabi (jak każda dziewczyna z resztą) nie widziała świata poza Oskarem. Wtedy ktoś rozpuścił plotę, iż jej wybranek spotyka się z rudą Jolką. Zrobiła mu taką awanturę....o mało co się nie rozstali. Chłopak spojrzał na nią i trzymając ją mocno za rękę powiedział słowa, których nigdy nie zapomni: ,, Jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym okłamać. Będę mówić ci prawdę, tylko prawdę. A ty?"
Zamknęła oczy i radością stwierdziła, że śmiech ustał. Tak poprostu. Nie mogła w to uwierzyć. Jak?!
- Nic- odpisała szybko, upewniając się tylko, że shizy to tylko wytwór jej wyobraźni.
Jej humor znacznie się polepszył. Wzięła kąpiel i umyła zęby. Poczuła się lepiej. Mogła myśleć racjonalnie i wreszcie się wyluzować.
Zmęczona ubrała się w piżamę, po czym weszła do pokoju. Na swoim biurku zauważyła pozytywkę, która wydawała z siebie przyjazne dla ucha dźwięki. Była to porcelanowa figurka, która kręciła się na okrągłej ,,podłodze", na której były małe, czerwone różyczki. Sama figurka stała na jednej nodze, jak baletnica. Dumnie wyprostowana z rękoma wyciągniętymi ku niebu. Miała białą, niczym kość słoniowa cerę. Włosy były kruczoczarne, związane w mały, zgrabny koczek na czubku głowy. Jedynie sukienka nie pasowała do stroju baletnicy. Była zwiewna i prosta koloru wzburzonego morza. Jej baleriny zdobiły idealne, drobniutkie, żółte różyczki. Cała pozytywka wglądał prześlicznie. Gabi nigdy takiej nie widziała. Figurka obracała się powoli obserwując wszystko dookoła.
-Baletnica- powiedziała z zachwytem, podchodząc do przedmiotu.
- Nie- przerwał jej szorstki głos.- To królewna. Najpiękniejsza ze wszystkich. Strzeż jej jak oka w głowie, jak swojego dziecka. Inaczej gorzko tego pożałujesz.
Dopiero teraz zauważyła diadem z błyszczącym klejnotem.
-Kim jesteś? Czego chcesz?- Zadawała pytania zatykając uszy.
Czemu ten duch wrócił? Czy nie może jej dać spokoju? Przecież ona nic złego nie zrobiła!
- Zostaw mnie!- Krzyknęła z całych sił.- Co ja ci zrobiłam?! Kiedy się ode mnie odwalisz?!
Jej twarz przybrała odcień purpury.
-Moja droga, naiwna koleżanko. Mam dla ciebie jedną radę, albo będziemy współpracować, albo tego pożałujesz. A to jak długo ze sobą będziemy zależy tylko od ciebie, moja kochana istotko.
Jego głos był spokojny i zrównoważony.
- Co mam zrobić, by się ciebie pozbyć?
- Za dużo informacji jak na jeden dzień. Prześpij się mój mały potworku. Nie wszytko naraz.
Próbowała nawiązać z nim kontakt, lecz nadaremno. Nikt jej nie odpowiadał.
-Co to ma być?!- Krzyknęła głośno.
Miała dość siebie i przeklinała chwilę, w której dotknęła grobu.
Po raz kolejny w pomieszczeniu rozległ się dzwonek telefonu.
- To dobrze 😉😘. Jak coś to dzwoń. Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Wiesz....z tym grobem...to za dużo się naczytałem w dzieciństwie. Wybacz i mam nadzieję, że się nie gniewasz. Masz rację duchy nie istnieją. Kocham 😍😍❤
Jak tylko to przeczytała rozpłakała się. Co ona mu teraz powie? Czy on jej uwierzy? Miała silne wrażenie, że została sama. Sama z tym czymś. A teraz to upierdliwe coś siedzi w jej głowie i zamienia jej życie w piekło. Ile by dała pieniędzy, żeby okazało się, że to jeden głupi sen.
-Chciałabym nie wierzyć w duchy. Chciałabym-powtórzyła i przykryła się kołdrą, a w jej głowie ponownie zabrzmiał głuchy śmiech, którego nienawidziła.
Hej hej!
Po raz kolejny pisałam rozdział na telefonie i mam tego serdecznie dość xdd
Wybaczcie wiec rażące błędy, ale mój telefon tnie się co chwila i wychodzi z Internetu.
Dziękuję za komentarze z całego serduszka ❤❤💖💖 jest to dla mnie wielka motywacja!!!
Co do rozdziału mówcie mi śmiało o błędach bo ja i gramatyka to długa i niekoniecznie dobra znajomość (raczej się nie lubimy). Odkąd pamiętam mam.z nią problemy, ale tak łatwo się nie poddam! Ten rozdział trochę spokojny 😉. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Za błędy przepraszam!!! No i ocenę pozostawiam Wam.
Pozdrowionka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuń😊
UsuńGabi popełniła parę błędów za które teraz musi żałować i płacić. Nie wiem jakie zadania wymyśli dla niej duch. Ciekawi mnie to czy przez tą sytuację zrujnuje sobie życie z bliskimi a może właśnie to nauczy ją bardziej szacunku i współżycia z rodziną i przyjaciółmi których tak nie lubi? Nie wiem to są moje domniemania dlatego czekam na rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuńA to że piszesz na telefonie mi nie przeszkadza jak coś.
Triple H
Dziękuję za komentarz! 😊😉
UsuńWiesz mi osobiście pisanie na telefonie nie za bardzo mi odpowiada. Nie do końca mogę napisać to co chce, bo mój telefon często wychodzi lub zmienia wyrazy.
Moje
OdpowiedzUsuńHejka!
UsuńByłam pewna, że skomentowałam ten rozdział... No cóż...
Rozdział boski!
Cudeńko!
Perełka!
"Ten rozdział trochę spokojny 😉" Aha... To kiedy zaczną się te złe rzeczy???
"-Moja droga, naiwna koleżanko. Mam dla ciebie jedną radę, albo będziemy współpracować, albo tego pożałujesz. A to jak długo ze sobą będziemy zależy tylko od ciebie, moja kochana istotko. " Ło, ło, ło... No i co teraz będzie?
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :)
Buziaki
Miss Blueberry
Hej
OdpowiedzUsuńCzego ten duch od niej chcę? Może ma jakieś nie załatwione sprawy z przeszłości lub całkiem co innego. Gabi została ze wszystkim sama, a nie jest jeszcze trn duch. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Ciekawa jestem, o co chodziło temu duchowi i kim on, do diabła, jest? Mam nadzieję, że kolejny rozdział choć trochę rzuci światła na tę sprawę. :) Współczuję, że piszesz z telefonu i jednocześnie podziwiam - ja bym się poddała przy pierwszej próbie. Jak tylko wrócisz do laptopa/komputera, radzę przeczytać rozdział raz jeszcze. Troszkę tych błędów narobiłaś (od razu piszemy oddzielnie, tak przy okazji) i popracuj nad przecinkami. Jak chcesz mogę Ci podesłać link do naprawdę dobrego artykułu tej cholernie uciążliwej interpunkcji? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No ten link by się przydał xddd 😂😂
UsuńSorki jeszcze raz za błędy, ale pisanie z telefonu to nie to samo jak na komputerze.
Rozdział świetny! Powodzenia i weny! :D
OdpowiedzUsuńGabi chyba tak szybko nie uwolni się od tego ducha. Musi być przerażona, w dodatku nie wie z kim o tym porozmawiać... I czy Oskar by jej uwierzył?
OdpowiedzUsuńWeny życzę:)