Rozdział VIII(częśćI)- Na co mi to było?



Zaczęła sprzątać w domu. Ten bałagan wkurzał ją. Ignorowała fakt, iż Richard pukał cały czas do drzwi. Miała to gdzieś. W miarę upływu czasu uspokajała się i zaczynała myśleć logicznie. Zastanawiała się nawet, czy nie oddać mu kluczyków, ale złość w jej sercu chciała zemsty  za rozbicie butelki.  

O drugiej stwierdziła, że cały dom jest posprzątany i pójdzie jeszcze raz się wykąpać. Poszła na górę i skręciła w prawo do pokoju mamy. Miała ona własną łazienkę. Kiedy weszło się do sypialni odnosiło się wrażenie, że czas się tutaj zatrzymał. To było jedyne pomieszczenia, którego nie posprzątała. Mama rzadko ją tu wpuszczała, a po śmierci ojca wcale. Czasem kiedy wychodziła, Marina kradła jej klucz i siedziała tu bardzo długo.
Jej uwagę przykuło zdjęcie na biurku. Była na nim Izolda w pięknej czerwonej sukience i wesoło uśmiechnięty             Mark.  Dziewczyna popatrzyła na fotografię i w nieco lepszym humorze udała się do łazienki.
Zanurzyła się w ciepłej cieczy,  rozmyślała nad swoim życiem. Chciała poukładać sobie wszystkie te zdarzenia w głowie. Na co dzień miała tyle przyjaciół, a teraz? Do nikogo nie może się zwrócić. Nikt się nie interesuje, nikt nie pisze....A może myślą, że jest na wakacjach? Na pewno tak. Niedawno zaczęły się ferie letnie. Zawsze gdzieś wyjeżdżała z rodziną, więc w czym problem?
Sama nie wie. Ma wrażenie, że to wszystko to jakiś dziwny sen, że zaraz się obudzi i wszystko będzie dobrze....lecz tak nie będzie. Nie wie co się dzieje z mamą i Markiem, pod domem stoi obcy i starszy od niej mężczyzna, i jeszcze ta znajomość z Alfeą.
Nie tak wyobrażała sobie wakacje. Ma dopiero 17 lat.
Zawsze była inna niż rówieśnicy. Taka dziewczynka z dobrego domu. Nie paliła, nie piła, nie szlajała się po nocach. Mówiła rodzicom, o której wychodzi i o której przyjdzie. Dotrzymywała danego słowa i traktowała swoich rodziców jak przyjaciół. Mówiła im prawdę i ufała bezgranicznie. Kiedy czegoś potrzebowała mogła liczyć na ich pomoc. Uczyła się pilnie i była asertywna. Sama nie poznawała swojego zachowania sprzed dwóch dni.
Twierdziła, że mimo swojego wieku jest jeszcze małym dzieckiem. Uwielbiała chodzić razem z mamą i Markiem do kina lub na basen. Też chciała założyć w przyszłości rodzinę, a teraz?
Nie wie co robić.
Wstała, wytarła się ręcznikiem i rozczesała swoje czarne do ramion włosy. Miała niebieskie oczy otoczone dużym wachlarzem rzęs. Usta były zaciśnięte w cienką kreskę, a jej twarz nie  wyrażała żadnych emocji. Założyła różową koszulę nocną z niebieskim słoniem i bransoletkę od Marka.  Była tak zmęczona, że nie miała siły dojść do swojego pokoju. Położyła się na łóżku mamy i zasnęła.
Zerwała się, kiedy usłyszała trzask. Odruchowo spojrzała na telefon. 3:23. Zaspana zeszła na dół, zapalając poklei  wszystkie światła. To co zobaczyła sprawiło, iż momentalnie się rozbudziła. Zamrugała kilka razy energicznie i weszła na schody. Na środku salonu stał Richard, a obok niego leżały odłamki szkła. Rozbił okno. No pięknie!
Tata zażyczył sobie, aby w salonie były okna takiej wielkości jak drzwi. To teraz je ma! Chłopak zbliżał się w jej kierunku. Czuła jak jej oddech przyśpieszył. Nie chciała go o nic pytać. Zanim się zorientował pobiegła do sypialni mamy, zamknęła drzwi na klucz i zaczęła płakać.  To wszystko zniszczyło ją psychicznie. Przerosło ją. Potrzebowała pomocy....i nagle ją olśniło. Słyszała jak Richard walił do drzwi, oraz jej groził. Wzięła telefon i wybrała numer. Jeden sygnał, drugi...
- Halo- usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki.
- Alfea- spytała.- Mogłabyś do mnie przyjechać?
Starała się by jej głos brzmiał naturalnie, ale chyba jej się to nie udało.
- Ale powiedz mi gdzie jesteś- spytała kobieta.
- U mnie w domu. Tylko proszę pośpiesz się.
Kiedy otrzymała zapewnienie od Alfei, iż ta zaraz będzie rozłączyła się. Weszła do łazienki i zamknęła drzwi.
Była już spokojna, tylko  jedno pytanie chodziło jej po głowie: Na co mi to było?






TADAM!
Wiem, że to krótkie i takie trochę dziwne, ale....
Po pierwsze wyłączyli mi prąd i włączyli dopiero drugiego dnia, a po za tym to dziś wyjeżdżam (za pół godziny) i na pewno nie będzie mnie przez tydzień. Gdyby nie ten prąd to rozdział byłby dłuższy.
Przepraszam.
Stwierdziłam, że miałam zbyt długą przerwę w prowadzeniu bloga i muszę teraz to nadrobić. Mam nadzieję, iż Wam się podoba.
Przepraszam za błędy, bądź powtórzenia.
Doszłam do wniosku, że to już 8 rozdział, a Wy prawie nic nie wiecie o głównej bohaterce. Czas to zmienić.
Nie zanudzam. Miłych wakacji życzę i pozdrawiam.
Digital!

Komentarze

  1. Już jestem!
    Strasznie mnie ciekawi co będzie się dalej działo, Richard to niezrównoważony psychicznie koleś! Zrób z nim coś.
    Niech ona szybko przyjeżdża!
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty