Rozdział I

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

-Gotowa? – spytał delikatnie łapiąc moją rękę.
Powoli odwróciłam się w kierunku źródła dźwięku i uśmiechnęłam się lekko.
- Tak. – powiedziałam krótko, ponownie pokazując mu moje białe uzębienie.
Chwycił jeszcze mocniej moją rękę, sprawiając iż automatycznie poszłam za nim.
- Co planujesz? – spytałam lekko zdezorientowana.
Trochę inaczej miał wyglądać plan naszej wycieczki. Zamiast iść do ZOO ( uwielbiam zwierzęta) idziemy jakąś małą polną ścieżką. Jest już południe, a ja mimo to czuję rosę na moich stopach. Muszę przyznać, że strasznie niewygodnie chodzi mi się po takim gruncie, mimo to uśmiecham się. Wiem, że on coś kombinuje.
Za długo go znam. Mnie nie oszuka. Podnoszę głowę jeszcze wyżej i patrzę prosto w niebo. Chmury od zawsze mnie fascynowały. Tworzą takie małe białe, puszyste poduszeczki. Szkoda, że nie można na nich spać. Przemierzają spokojnie świat oglądając wszystkie góry i jeziora. Patrzą z góry na delfiny wyskakujące z wody, dokładnie obserwują produkcje śniegu…Bycie chmurą to same plusy. Ona nic nie musi, nikt ją do niczego nie zmusza, nie tak jak mnie. No, ale nie będę się teraz rozczulać nad swoim losem. Z przemyśleń wyrywa mnie mocne szarpnięcie Igora, który zaczął biec. Patrzę na niego coraz bardziej zdezorientowana. O co w tym wszystkim chodzi?! Biorę głęboki oddech i przyłączam się do niego. W pewnej chwili potykam się o jakąś nierówność. Nie byłam przygotowana na bliskie spotkanie z ziemią, bo szczerze mówiąc myślałam, że mój chłopak zdąży mnie złapać. Niestety błyskawicznego refleksu on nie ma. Podnoszę się wolno, mając nadal nadzieję, że mój rycerz na białym koniu mi pomoże. Jednak nic z tego. Stoi jakieś pięć metrów ode mnie i śmieje w najlepsze. Z niego to jest dżentelmen, taki że…Nie będę tego komentować. Szybkim krokiem dochodzę do Igora.
- Dziękuję za pomoc. - mówię sarkastycznie i uśmiecham się kwaśno.
- Na mnie możesz zawsze liczyć. – uśmiecha się cwaniacko.
Ignoruję jego wypowiedź i idę dalej. W pewnym momencie zakrywa mi oczy. CO ON KOMBINUJE? !
- Gotowa? – pyta po raz kolejny.
- No. – odpowiadam szybko.
- Proszę. – pokazuje ręka na niespodziankę.
Pod wielką gruszą stoi czerwony ścigacz. Jego kolor jest intensywny i bardzo błyszczący. Uśmiecham się i podchodzę do przedmiotu.
- I jak? – pyta wkładając kask.
- Ładny. – mówię sylabizując.
Szczerze nie przepadam za ścigaczami, ale nie powiem mu tego. Wiem ile na niego pracował i jakie to dla niego ważne.  Siadam na motorze i już ma odpalać gdy pytam:
- A mój kask?
Chłopak patrzy na mnie dziwnie i po chwili wypala.
- Nie pękaj. – szturcha mnie w bok.
Wypuszczam głośno powietrze.
- Gdzie jedziemy? – pytam po raz kolejny.
- Tam gdzie się umawialiśmy. – odpowiada i rusza.
Na początku jest fajnie. Wiatr lekko targa moje włosy, tworząc ciekawe kompozycje. Mijamy pojedynczych przechodniów. Uśmiecham się do nich. Jestem szczęśliwa. Patrzę w niebo. Chmury jak zawsze dotrzymują mi towarzystwa jak takie przyjaciółki na zawsze. Czuję jak motor przyśpiesza. Mocniej przytulam się do Igora. Powoli hałas silnika mi przeszkadza. Wjeżdżamy na autostradę, widzę jak prędkościomierz gwałtownie rośnie.
- Zwolnij! – próbuję przekrzyczeć hałas, lecz nadaremnie.
No i super! On sobie jedzie w kasku a mnie ma gdzieś. Jak w coś walniemy to po mnie. Czuję jak ogarnia mnie strach. Spoglądam w niebo. Widzę czarną chmurę. Zdrajczyni, przechodzi mi przez myśl. Nie lubię czarnych chmur, nienawidzę. Zawsze zwiastowały coś złego. A jeśli się rozbijemy, jeśli coś się stanie? Czuję jak zaczynam się trząść. Biorę kilka głębokich wdechów, co przy tej prędkości nie jest takie łatwe. Jeszcze bardziej przytulam się do mojego towarzysza. Nagle poczułam silny ból w klatce piersiowej, a potem ból z tyłu głowy. Orientuje się, że spadłam z motoru. Próbuje coś zobaczyć, ale nie mogę. Szukam wzrokiem Igora. Nie mogę go znaleźć! Gdzie on jest?! Czemu go nie widzę?! Czy umrę? Panicznie się boję. Czuję jak po mojej głowie spływa stróżka krwi. Zaczynam się śmiać. Zaraz, zaraz dlaczego śmiać? Przymykam oczy i ponownie je otwieram. Odwracam wzrok i widzę….


- Spokojnie. – czuję rękę pana Ciapciusia na swoim ramieniu. – Koniec już znamy.
- Tak. – mówię przez łzy, kończąc opowiadać całe zdarzenie.
Pojedyncza łza zamienia się w niepohamowany  potok łez. Pan Niezdara pomaga mi wstać. Wychodzę na zewnątrz. Czuję jak bardzo bolą mnie nogi. Zastanawiam się czy nie są złamane. Widzę samochód taty. Jest to czerwone, stare BMW. Nie potrafię nawet się uśmiechnąć. Ocieram swoim brudnym rękawem twarz.  Jest już ciemno. Na ulicy palą się pojedyncze lampy. Wiatr wieje mocno. Jest zimno jak na tę porę roku. Tata podchodzi do mnie. Coś mówi, ale ja go nie słyszę. Słyszę tylko jakieś echo, jakieś kroki. Przymykam powieki i otwieram je. Momentalnie robi mi się ciemno przed oczami. Czuję jak nic do mnie nie dociera. Upadam i znowu czuję ten przeszywający ból w mojej czaszce.  Tata podbiega do mnie. Widzę jak przez mgłę. Gdzieś w oddali słyszę jego głos wołający moje imię: Diana! Diana!
W pewnym momencie czuję, że nie chce walczyć. Czuję, że chce odejść przymykam powieki i…


Witam Was w ten kolejny, nudny dzień nauki szkolnej. Miałam dzisiaj nie dodać rozdziału, ale jednak. Następny dodam coś koło soboty.  Chciałam  podziękować wszystkim tym, którzy komentują! Chciałabym też poprosić Anonimy o podpisywanie się. Proszę o komentowane. Zależy mi na Waszej szczerej opinii. 
Pozdrawiam Ja!

Komentarze

  1. Początek a już taka akcja łał. Też zaczynam coś pisać ale mi nie wychozi.Naprawdę łał ja nigdy bym czegoś takiego nie wymyśliła. Naprawdę super.
    *KasiA*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG.! Rozdział cudowny ♥♥♥
    Zapraszam do mnie : http://www.leonettacrazyadventure.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest już ciemno ale, wszystko jedno, pytam ciebie...kiedy następny rozdział (nieważne, że się nie rymuje :)) Ja pisząc rozprawki, używam trochę innego języka literackiego, nawet jeśli spotyka się z podobną tematyką. Pomimo to nom jest się czym pochwalić pani Digital. Czekam na dalszy ciąg pana Ciapciusia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty