Wstęp
Siedzę na zimnym krześle i oglądam wszystko wzrokiem. Brudne
białe, a teraz już szare ściany jeszcze bardziej obrzydzają mi to miejsce.
Jedno pytanie chodzi mi po głowie Dlaczego mnie nie zabrali na pogotowie tylko
tutaj?! DLACZEGO?! Czują jak wszystko mnie boli i nie mogę się ruszyć. W
pomieszczeniu tli się jakaś lampka. Przymykam oczy i próbuje sobie przypomnieć
zdarzenia z ostatnich kilkunastu minut, jednak nic z tego. Przed oczami widzę
tylko czarną pustkę i strach. Ten obrzydliwy, ciemny strach, którego nie jestem
w stanie pokonać. Boję się go, panicznie się go boję. Kiedyś mój chłopak
powiedział mi iż strach to wytwór naszej wyobraźni, że kiedy nie mamy co robić
świrujemy i ten wymysł nazywamy strachem. Ale ja nie świruje!
To nie jest wymyślony strach, on jest prawdziwy. Czuję jak się pod nim łamię, czuje jak wszystko pode mną się załamuję. Jestem bezradna, bezsilna. Po mojej twarzy spływa cienka stróżka słonej wody, a może krwi? Sama nie wiem. Ponownie przymykam oczy i próbuje ochłonąć, lecz to nie wiele mi daje. Postanawiam czekać. Ile i jak długo i na co? Kolejne pytanie bez odpowiedzi. Nagle do pomieszczenia ktoś wchodzi. Z wielkim trudem przekręcam głowę w jego kierunku. Jest to szczupły mężczyzna o rudych włosach. Przyjrzałam mu się bliżej, nie obrażając go, ale naprawdę wygląda jak ciota! Jego małe głupkowate oczy i ten bezsensowny uśmiech sprawiają iż mam ochotę paść ze śmiechu, ale wszystko mnie boli. Mężczyzna podchodzi do mnie i przy tym upuszcza cały stos papierów. Naprawdę nie mogli mi dać kogoś lepszego? Nic na to jednak nie poradzę. Pan Ciapciuś Niezdara ( bo tak go nazwałam) siada naprzeciwko mnie. Przygląda mi się dosyć długo po czym wypala swoim monotonnym głosem.
To nie jest wymyślony strach, on jest prawdziwy. Czuję jak się pod nim łamię, czuje jak wszystko pode mną się załamuję. Jestem bezradna, bezsilna. Po mojej twarzy spływa cienka stróżka słonej wody, a może krwi? Sama nie wiem. Ponownie przymykam oczy i próbuje ochłonąć, lecz to nie wiele mi daje. Postanawiam czekać. Ile i jak długo i na co? Kolejne pytanie bez odpowiedzi. Nagle do pomieszczenia ktoś wchodzi. Z wielkim trudem przekręcam głowę w jego kierunku. Jest to szczupły mężczyzna o rudych włosach. Przyjrzałam mu się bliżej, nie obrażając go, ale naprawdę wygląda jak ciota! Jego małe głupkowate oczy i ten bezsensowny uśmiech sprawiają iż mam ochotę paść ze śmiechu, ale wszystko mnie boli. Mężczyzna podchodzi do mnie i przy tym upuszcza cały stos papierów. Naprawdę nie mogli mi dać kogoś lepszego? Nic na to jednak nie poradzę. Pan Ciapciuś Niezdara ( bo tak go nazwałam) siada naprzeciwko mnie. Przygląda mi się dosyć długo po czym wypala swoim monotonnym głosem.
- Opowiedz wszystko od początku.
No już chyba z 10 raz mi to mówią! Ile razy mam im to
powtarzać?! Zamiast mnie wziąć do
szpitala i zbadać to oni trzymają mnie tutaj! Gdzie tu logika? !Czy oni nic nie
rozumieją?! Teraz już wiem co miała namyśli mam gdy mówiła iż nasza policja nic
nie potrafi i są ,,ciamciarami” . Miałam ochotę mu powiedzieć, że nie będę
powtarzała tego po raz setny, bo jest to dla mnie bardzo bolesne i jeszcze
bardziej pogorszy mój stan. Wzięłam jednak głęboki oddech i stłumiłam w sobie
te emocje.
- A gdzie ja jestem? – spytałam choć doskonale znałam odpowiedź.
Pan Ciapciuś pokazał na ścianę gdzie wielkimi literami
napisane było KOMISARIAT. No tak. Teraz pewnie ma mnie za idiotkę, ale
spokojnie głupsza niż on nie będę.
- No to co zaczynamy? – spytał głosem jakby się krztusił czy
coś.
Spojrzałam na niego trochę dziwnie, lecz po jakiś dwóch
minutach milczenia wydusiłam z siebie ,,tak”.
Witam Was w ten wtorkowy wieczór. Mam nadzieję, że ten dzień był udany i myślę, że ktoś to przeczyta. Pozdrawiam Ja!
SUPER!!!!!! Wow to jest po prostu ekstra. Serio niewiem co powiedzieć. Zapowiada się super
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńFajne^^
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuńOdwiedziłam to odwiedzilam
Julia Blanco
Ps. Zapraszam na mydreaminthestory.blogspot.com
Super sie zapowiada ^_^
OdpowiedzUsuń