OS pt.: ,,Tromber numer 28"





Coś zabrzęczało w powietrzu. Mała, blaszana kulka przybliżyła się do niego i szorstkim głosem oznajmiła.
- Tromber numer 19 odkrył nowego przybysza.
Zszedł z krzesła i ruszył w kierunku wyjścia. Mimo wczesnej pory korytarz nie był pusty. Minął zgarbionego Youfusa, który pchał klatkę pełną przedziwnych stworzeń. W powietrzu latały blaszane kulki, co chwila ogłaszając jakiś komunikat. Nieudane eksperymenty człapały się w stronę swoich gabinetów, patrząc gniewnie na profesora Foksa. Lekko się uśmiechnął. Stanął, wyciągnął z kieszeni rękawiczkę i wstrząsnął nią. Po krótkiej chwili pojawił się dziwny pojazd.
- Trzeba będzie go udoskonalić. Bolą mnie od tego plecy.- narzekał wchodząc do pojazdu.
- Dziś Tromber numer 19 odkrył nowego przybysza. Pochodzenie- nieznane, jum- nieznany,  tolerancja- nieznana.- oznajmiło radio Oni. – Profesor Roni Foks niedługo dostarczy nam więcej informacji.
- Albo i nie.- burknął.
Nie lubił być uprzejmy. Wolał być szorstki, niemiły i rzeczowy.  Wysiadł z pojazdu i podszedł do Trombera. Szedł pewnym krokiem, nie rozglądając się. Z każdym kolejnym metrem słyszał coraz głośniejsze szmery oraz jakieś głosy. Przedostał się przez grupkę Jonitów i zobaczył to co wywołało dziś tak wielką sensację. Na środku rzeki siedziała jakaś istota. Profesor jednak jej nie znał. Podróżował po wszystkich galaktykach oraz zbierał różne stworzenia na swoją planetę. Eksperymentował i męczył je. Niby robił to dla dobra nauki,  ,,lepszego jutra”, lecz w miarę upływu czasu nawet on w to nie wierzył. Chciał zawładnąć całym Wszechświatem i prawie mu się to udało.
-Ivita co już o nim wiemy?- zapytał podchodząc do przybysza.
- Niewiele.-półprzezroczysta Rina podeszła do profesora.- Nie chce współpracować.
Profesor podrapał się po brodzie i po chwili powiedział:
- Zaprowadźcie go do Trombera numer 28, przyjdę do niego wieczorem.
Ivita przez chwilę odprowadziła wzrokiem profesora Foksa. Nie lubiła go. Zawsze to ona wykonywała czarną robotę, a on spijał śmietankę.
To zadanie jest dość trudne. Nic o nim nie wie. Owszem, nie pierwszy raz widzi obcą istotę, lecz pierwszy raz nieznana istota odwiedza ich planetę. Weszła do lepkiej cieczy i zbliżyła się do przybysza. Wyglądał dziwnie. Miał dużą głowę a na niej bardzo krótkie i jasne kolce. Miał tylko dwie nogi i dwie ręce. Wyglądał bardzo dziwnie i śmiesznie. Na końcu rąk miał coś co wyglądało podobnie do rozpłaszczonych, długich kulek. Rina podeszła do niego i przez długi czas go obserwowała. Myślała, że przybysz będzie nieśmiały i speszony. Zazwyczaj tak było. Podróżuje z profesorem Roni już od kilkunastu dobrych lat. Zaczynała jako mała Rina kiedy myliła Trombera z Sorgą. Tych, których werbowali byli przestraszeni, smutni i nieobecni. W ostateczności godzili się na współpracę, tylko po to by dać im spokój. Z resztą ona też tak zaczynała. Zabrali ją tutaj, z jej planety, z jej domu, rodziny. Eksperymentowali na niej i może nadal by to robili, gdyby nie profesor Foks.
-Kim jesteś?- zadała pytanie i przyczepiła okrągłą kulkę do istoty.
Ta kulka miała ułatwić im porozumiewanie się. Dzięki temu mogli się zrozumieć.
Przybysz nie odpowiedział od razu. Patrzył przed siebie i rozglądał się. Interesował go każdy szczegół, każdy centymetr tej powierzchni. To miejsce było inne od tego skąd pochodził. A może mu się tylko wydaje?
-Kim jesteś?- powtórzyła z naciskiem.
Znowu nic. Znowu milczenie. Pokręciła głową i spytała jeszcze raz.
- Kim jesteś?
Obcy tym razem spojrzał na nią  błagalnym wzrokiem i powiedział.
- Zabierz mnie stąd, proszę.
Westchnęła ciężko i podała mu rękę.
- A jak cię zwą?- spytała wychodząc na ląd.
- Filip.
To już coś.- pomyślała. Musiała wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji, zanim przyjdzie profesor. Na razie szło jej to dość marnie. Wsiadła razem z Filipem do pojazdu i w mgnieniu oka dojechali do Trombera numer 28. Był to duży budynek, większy niż inne Trombery. Znajdowało się tu wszystko. Na dole było archiwum, a na górze eksperymenty. Oczywiście te nieudane eksperymenty. Ivicie było jej  ich szkoda. Profesor praktycznie o nich nie pamiętał. Zachowywał się, jakby wcale się nie mylił i wszystko wiedział najlepiej. Weszli do pomieszczenia. Białe ściany, białe podłogi i biały sufit. Tak wyglądał ten budynek. Było tu sterylnie i cicho.  Korytarze były puste i ciche aż nie chciało się uwierzyć, że piętro wyżej jest ponad pięć tysięcy eksperymentów. Były pozamykane w klatkach, więzione, zastraszane, wykorzystywane do badania nieznanych terenów.
- To tu.- wskazała ręką na małe pomieszczenie i wprowadziła przybysza. – Czuj się jak u siebie w domu. – zachęciła go.
Filip rozejrzał się po małym pokoju. Było tu za biało, za czysto. Usiadł na jakiejś imitacji łóżka i długo patrzył na swoją towarzyszkę. Była nawet do niego podobna…tylko przezroczysta.
-To nie wygląda jak dom.- powiedział w zamyśleniu.- To wszystko jest dziwne. Jak sen. Tu jest tak inaczej, wszyscy są jak cyborgi..
- NIE WOLNO CI MNIE OBRAŻAĆ!- przerwała mu nagle, a obcy skulił się i umilkł.
Nie powinna mu przerywać, to nie była jego wina, nie wiedział. Takim sposobem to nic z niego nie wyciągnie!
- Przepraszam.- powiedziała.
Musi być dla niego miła to dla dobra nauki… Dawno przestała w to wierzyć. Wykorzystają go. Wykorzystają go jak innych. Wpoją jakieś głupie wartości i albo będzie taki jak ona, albo będzie się błąkał uszkodzony po galaktyce, albo będzie na górze razem z pięcioma tysiącami eksperymentów. Nie ma dla niego dobrego wyjścia. Dlaczego właśnie przybył na tę planetę? Dlaczego nie na inną? Miałby może lepiej…
- Cyborgi to bardzo nieładne określenie. Obraża takich jak ja, czyli ponad 90% tej planety, więc proszę uważaj na słowa. Dobrze?- wyjaśniła spokojnym głosem.
- Po co mnie tu trzymacie?!- spytał patrząc jej w twarz.- Co ja wam takiego zrobiłem?! Nie możecie mnie wypuścić?!
- Możemy, ale najpierw odpowiedz mi na kilka pytań.
- Ale jak odpowiem to mnie wypuścicie?- spytał.
- Tak.- skłamała.
Przez tyle lat pracy z profesorem doskonale opanowała sztukę kłamania, wręcz perfekcyjnie.
- A teraz zadam ci kilka pytań.- wyjęła z kieszeni mały prostokąt i położyła na dłoni.
- To jest Sorga.- oznajmiła widząc zdziwienie na twarzy Filipa. – Będzie zapamiętywać to co teraz powiemy.
- Taki dyktafon. – powiedział cicho.
- Słucham?- spytała lekko zdezorientowana.
- Nie nic.
- To zaczynamy. Z jakiej planety pochodzisz?
- A jakie są? – krótko się zaśmiał.- Jestem z Ziemi.
- Ale to nie możliwe!- zdziwiła się.- Ziemi już nie ma od 100 tys. lat świetlnych.
- Jest. Przecież jeszcze wczoraj tam byłem!- upierał się przy swoim.
- Jak chcesz.- powiedziała z przekąsem.
Nie chciała się z nim kłócić. Pragnęła wyciągnąć z niego najważniejsze informacje i iść do domu. Odpocząć, posłuchać muzyki i pójść na koncert. Miała występować ta znana gwiazda Gregora Duku.
- A co jesz?- kolejne pytanie ,,wypadło” z jej ust.
- To zależy. Bardzo lubię kartofle. – odpowiedział, cały czas chodząc po pomieszczeniu.
- To są zwierzęta czy eksperymenty?
- Ale, że kartofle?!- dziwił się i zaczął śmiać.
Ivita nie wiedziała o co mu chodzi. Zadała tylko pytanie. Pytanie, które zadawała codziennie. Co więc rozśmieszyło obcego?
- Tylko nie mów, że to jest jakaś nowa rasa mutantów. – ostrzegła go.
- Nie! No coś ty!- próbował powstrzymać się od śmiechu. – To jest roślina.
- Ale roślin jeść nie można.- skomentowała stanowczym tonem.
- Dlaczego?- spytał zdziwiony.
To miejsce z sekundy na sekundę wydawało mu się coraz dziwniejsze.
- Rośliny produkują tlen, a w tej chwili jest ich bardzo mało. Nie jemy roślin.
- Ale to bez drzew nie da się żyć!- słusznie zauważył Filip.
- Wiem i podejrzewam, iż kartofle to jakieś drzewa.
Obcy znowu zaczął się śmiać. Rinę powoli to denerwowało. Nie mogła normalnie przeprowadzić z nim przesłuchania. Ciągle się z czegoś śmiał.
- Kartofel do warzywo. Jemy je bo są smaczne i pożywne. Nie trzeba się obawiać, że bez ich braku umrzemy. Na mojej planecie jest dużo drzew, dzięki którym mogę oddychać.
- Dobrze.- uśmiechnęła się. – Ile masz lat?
- 10.- odpowiedział.
- Ale dziesięć jakich lat?
- Ale o co chodzi?- spytał zdziwiony.
- Są różne lata. Lata Jowisza, Edena, lata ZR…
- Co to jest ZR?- spytał ciekawy.
- To planeta na, której mieszkamy. Zgniłych Robali.- wyjaśniła.
- A dlaczego Zgniłych Robali?
- Tak nazywają się eksperymenty. A wracając do tematu, to ile masz lat?- spytała uśmiechając się lekko.
- 10. Chyba ziemskich bo mieszkam na Ziemi. – odpowiedział.
Podszedł do ściany i wyjął węgiel z kieszeni. Zaczął malować na ścianie wielki uśmiech.
- Co ty robisz?- skarciła go.
- Rysuję.- padła odpowiedź z ust chłopaka.
- Ale po co?!- zdziwiła się.
- Żeby mi było raźniej. Tu jest tak….- zastanowił się chwilę.- Za biało.
- Dobrze.- wstała i już miała wychodzić gdy chłopiec zapytał:
- Wrócę do domu? Obiecałaś.- powiedział smutno.
- Przyjdę później.- rzuciła chłodno i wyszła.

                                                                      ***

Profesor Foks powiadomił Ivitę, że odwiedzi Tromber numer 28 dopiero jutro. Rina wreszcie miała wolny wieczór. Mogła pójść na koncert Gregory Duku, pooglądać ,, Waśnie i wojnie część 8” w kinie i odpoczywać, ale nie mogła. W pamięci utkwił jej obraz uśmiechniętej twarzy. Zdawało jej się, że nagle cały Tromber  numer 28 zmienił swój wygląd z powodu tej buźki. Wszystko nabierało trochę głębszego sensu. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia. Ten obcy był naprawdę zagubiony. Wyszła z domu i w mgnieniu oka pobiegła do Trombera 28.
Było już ciemno. Z planety ZR żarzyły się malutkie czerwone stworzonka- pierwsze z nieudanych eksperymentów. Weszła do środka. Tu również było ciemno. Słyszała tylko cichy szloch, płacz. Płakał ten mały obcy i te pięć tysięcy eksperymentów na górze. Właśnie teraz, w nocy gdy nie było nikogo płakały. Kiedy przekroczyła czujnik światło się zapaliło. Nagle ucichły wszystkie szlochy…chociaż nie. W tym małym pokoiku płakał obcy. Otworzyła drzwi. Filip leżał na łóżku. Kiedy ją zauważył podniósł swoją okrągłą, czerwoną twarz.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. – powiedział cienkim głosikiem i przytulił ją.- Idziemy?- spytał.
- Tak.- uśmiechnęła się.
- Co to?- spytał widząc szarą kapsułę.
- Dzięki temu wrócisz na swoją planetę.- wyjaśniła.- Musisz tylko wpisać jej nazwę.
- A co jeśli sprzęt się pomyli?- spojrzał na nią swoimi dużymi oczami.
- Bez obaw.- uśmiechnęła się. – Jeśli byś się zgubił to powiedz, że znasz Ivitę Rinę i Profesora Foksa. Trzymaj się.
Filip wszedł do kapsuły i po chwili  już go nie było. Pomachała chwilę w jego kierunku i uśmiechnęła się. Trzeba pomóc pięciu tysiącom eksperymentom.  






Witam Was. Wiem, że dziś nie jest sobota i rozdział nie powinien się pojawić, ale byłam ( i nadal jestem) chora. Jest to opowiadanie science fiction, które napisałam na jęz. polski. Nie lubię pisać w takim gatunku i nie umiem. Szczerze mówiąc to moje pierwsze opowiadanie z tego gatunku. Myślę, że Wam się spodoba i wybaczycie mi błędy, oraz powtórzenia. Gdybyście czegoś nie zrozumieli to pytajcie w komentarzach.
Pozdrawiam Digital!



















Komentarze

  1. Sama też nie jestem w sci-fi. Jakiś taki dziwny dla mnie ten gatunek. Dużo bardziej wolę fantasy. :D
    Generalnie jest całkiem fajnie. Dużo nazw własnych przez co nieco ciężko się połapać, no ale to sci-fi... Tutaj zawsze tak jest i dopiero z czasem udaje się wszystko ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne opowiadanie ^^ Mam pytanko, oglądałaś Gwiezdne wojny? Bo mi się Gregora Duku skojarzyła z Chrabią Duku xD Ja tam lubie sci-fi i opowoadanko jak najbardziej przypadło mi do gustu :3 Ale mała uwaga - lata świetlne to określenie odległości :P
    Sarna♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję.
    Tak oglądałam Gwiezdne Wony i stąd ta nazwa.
    Z tymi latami świetlnymi to zawsze nie wiedziałam co to.
    Dziękuję raz jeszcze :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty