Rozdział VI
Podjeżdżam szybko do kolorowych guzików i wciskam je po
kolei. Metalowe drzwi zamykają się. Wypuszczam szybko powietrze i....
- Czemu tak się zachowałaś jak mnie zobaczyłaś? - pyta mnie
męski głos.
O losie! Czemu on tu wszedł?! Spoglądam niechętnie na Igora.
Nic się nie zmienił. Włosy lekko zaczesane do góry i ten sam uśmiech jaki ma
mój brat. Jego szara podkoszulka i czarne spodnie nie przypadły mi do gustu.
Nie lubię szarego, a on kocha. Przeciwieństwa się przyciągają? Nie, w tej bajce...już się nie przyciągają...
Nie odpowiadam na jego pytanie. Winda spokojnie jedzie w
górę. No właśnie winda. Po co ja znowu do niej wsiadłam?! Jestem idiotką! Wiem,
że jeśli ludzie się czegoś boją to przed tym uciekają, no ale dlaczego ja znowu
weszłam do windy?! To tak jakby z wody po kolana wejść po szyję i na dodatek iść dalej! Zero
logiki! Czego się tak boję? Przed czym
uciekam? Przed nim. Moje oczy kierują się na Igora. Cały czas obserwuje mnie
tymi swoimi ciemnymi oczami. Dla większości osób to fajnie iż twój chłopak
przychodzi do ciebie do szpitala, chce z tobą pogadać, pośmiać się, ale dla
mnie nie! Dla mnie to nie jest fajne. To tak jakby udręka... Postanowiłam zostawić za sobą przeszłość,
pójść dalej, bez niego, nawet jeśli będzie mnie to dużo kosztować. Mój brat
mówił mi, że źle robię. Ale co on tam wie? Dużo. - mówi moja pesymistyczna
część. Może... Ale to moje życie, ja nim kieruję! Ja wiem co jest dla mnie
najlepsze! A co jeśli nie? Jeśli tylko się pogrążę? Może potrzebuję jego
wsparcia, jego pomocy... To nie jest ważne. Naukowcy udowodnili iż bycie
singlem to oznaka, że można samemu sobie poradzić w życiu. Ale czy ja chcę być
sama? Nie wiem. Patrzę na Igora.
To wszystko przez niego! Przez niego nie mogę chodzić i dlatego
z nim nie będę. A czy chcę być taka wredna? Nie wiem. Czas pokaże. Biorę
głęboki oddech i ponownie oglądam swoje paznokcie. Czy to możliwe, że.....a z
resztą nieważne.
- Odpowiesz? - pyta podchodząc do mnie.
Patrzę na niego dziwnym wzrokiem.
- Nie. - mówię z nienaturalnym uśmiechem. - Co przypomniałeś
sobie teraz o mnie?
- Jesteś bezczelna. - mówi wstając. - Cały czas do ciebie
przychodziłem, a ty...
- Skończ. - przerywam mu.
Wiem, że robię źle, wiem że go ranię, ale nigdy nie lubiłam
słodkich filmów. Niech sobie mówi, że mu rozwaliłam związek czy coś, mnie to
już nie obchodzi. Ja się zmieniłam.
- Alan mówił, że jesteś teraz milsza.
- Widocznie się pomylił. Wybacz. - mówię lodowatym głosem,
wychodząc z windy.
O dziwo mój brat stoi na korytarzu. Jaki on opiekuńczy...
- Coś się stało? - podbiega do mnie, chowając telefon do
kieszeni.
- Nie nic. Możemy już iść? - pytam krzyżując ręce.
- Tak. - przytakuje.
Tym razem nakazuje mu iść schodami. Nie wsiądę już do windy.
Nigdy! Wychodzimy na dwór. Tata stoi na parkingu i ciepło się uśmiecha. Słońce
chyli się ku zachodowi. Wsiadam do samochodu i opieram głowę o szybę. Wszystko
się wali. A może ja wszystko komplikuję? Z resztą nieważne. Trzeba żyć swoim
życiem, Nie przejmować się tym co będzie dalej. Żyć tak jak dyktuje nam nasze
serce... Ale ja idę inaczej. Moje serce kazało mi zostać przy nim, a ja to
ignoruję. Bycie sobą nie jest łatwe, ale trzeba być kimś bo inaczej jest się
nikim. Spoglądam za szybę. Słońce lekko zachodzi i maluje piękny krajobraz. Kwiaty nachylają swoje główki do ziemi jakby oddając jej
pokłon. Wszystko takie idealne, lecz dla mnie nie. Słońce zachodziło ustępując
czarnej złej nocy, a kwiaty były wyczerpane ciągłą suszą. Wszystko jest zdradzieckie. Nikomu nie można ufać....Spoglądam na tatę.
Delikatnie się uśmiecha i odpala silnik.
- Jak Ci minął dzień? - pyta podając mi oblanego lukrem
pączka.
- Dobrze. - odpowiadam gryząc słodycz. Jak to możliwe, że ta
okrągła kulka potrafi aż tak poprawić mi humor? Życie zaskakuje. Biorę jeszcze jeden
gryz tej bomby kalorycznej i oznajmiam:
- Zerwałam z Igorem.
Momentalnie czuję jak oczy taty i Alana wiercą we mnie
wielką dziurę.
- To dlatego uciekłaś. - mówi mój brat. - Bałaś mu się to
powiedzieć.
- Brawo Sherlocku. - delikatnie klaszczę w ręce.
Jaki on jest spostrzegawczy! Normalnie refleks szachisty!
- Dlaczego? - pyta tata zatrzymując się na czerwonym
świetle.
- Tak po prostu. - informuję trochę oschle.
Przecież nie muszę mu się ze wszystkiego zwierzać a poza tym
pobyt w szpitalu uświadomił mi, że nie warto być miłym. Każdy to olewa i cię
wykorzystuje. Nikt nawet ci nie dziękuje za pomoc czy coś. Niby mówią, że
trzeba pomagać bo to dobro do nas wróci, ale do mnie przez tyle lat jakoś nie
wróciło. Przypadek? Nie sądzę. Spoglądam
przed siebie. Dojeżdżamy przed dom. Nie jest on specjalnie duży. Zielone ściany
i niebieski dach sprawiają iż widać go z odległości jednego kilometra. Podwórko
jest nieduże. Biała brama i ścieżka usypana z malutkich kamieni prowadzą pod
białe drzwi. Obok tej śnieżnej drogi rosną jakieś krzaczki. Nigdy ich nie
lubiłam. Zawsze w soboty kiedy miałam wolny czas musiałam pielić wokół nich
chwasty. Beznadziejna robota! Rozglądam się po podwórku. Przez te dni spędzone
w szpitalu to prawie kompletnie zapomniałam jak ono wygląda. Koło drzwi stoją
stare grabie. Kolejna rzecz, której nie lubię. Jak byłam mała dosyć mocno się
nimi walnęłam i od tej pory ich nie dotykam. Wjeżdżamy do środka. Mimowolnie
się uśmiecham. Jak ja tu dawno nie byłam! Spoglądam na lustro, które wisi w
korytarzu i widzę swoje odbicie. Muszę sobie obciąć włosy, bo w tej długości
wyglądam bardzo niesympatycznie. Wjeżdżam do swojego pokoju i momentalnie czuję
zapach róż. Uśmiecham się. Lubię róże. Są jednymi z nielicznych rzeczy, które
lubię. A co lubię? Lubię swój pokój. Zawsze mogę tu spokojnie pomyśleć, poleżeć
i poskakać na swoim łóżku. Jeszce raz rozglądam się po swoim pokoju. Nie jest
on duży. Przy oknie stoi łóżko nakryte niebieską pościelą z mnóstwem poduszek.
Ściany są szaro-niebieskie a segment jest ciemny. Na regale stoją dwa czarne
wazony z czerwonymi i niebieskimi różami. Opadam bezwładnie na łóżko i zamykam
powieki. Tak mi tego brakowało. Tego miękkiego łóżka i tych wielu poduszek.
Chcę poskakać po nim, ale moje nogi nie chcą współpracować. Czuję jak
łza spływa po moim policzku. Muszę być silna. Nagle po pokoju roznosi się
dźwięk pukania. O losie! Czy ja nie mogę choć chwilę pobyć sama? Czy wszyscy
muszą do mnie co chwila przychodzić?! Wiem, że kilka dni temu narzekałam iż
nikt mnie nie odwiedza, ale co się dziwić kobieta zmienną jest.
- Proszę. - mówię zaspanym głosem i bardziej wtulam się w
puchową pościel.
Mam nadzieję, że to
mama i zaraz sobie pójdzie, no ale chcieć a móc to dwie inne sprawy. Słyszę jak
ktoś staje obok mojego łóżka. Podnoszę niechętnie głowę i widzę Igora.
- Czego? - pytam oschle.
Serio nie mógł sobie kiedy indziej przyjść?! Musi mnie tak
nachodzić?! Mówią, że to kobiety są nieprzewidywalne, ale on bije wszystkich!
- Chciałem z tobą pogadać. - prostuje i siada przy moim
biurku.
- Ktoś ci pozwolił? - mówię zła.
Czy on musi mnie tak denerwować?
- Kiedyś nie musiałem mieć pozwolenia.
- Nie myl teraźniejszości z przeszłością. - mówię ponownie
kładąc twarz w poduszki.
Chcę spać, odpocząć, ale ta kreatura mi to uniemożliwia.
Życie jest niesprawiedliwe!
- Chcę wyjaśnić parę spraw...
- Blablabla. - urywam mu w połowie. - Nic nie mów tylko
wyjdź.
Jakoś nie chcę mi się z nim gadać. Czy on nie może już
wyjść?!
- Ale....- zaczyna lecz ponownie mu przerywam.
- Wyjdź! Czy ty nic nie rozumiesz?! Czy do ciebie nic nie
dociera!
- Dociera, ale...
- To wyjdź!- czuję jak żyła pulsuje mi z tyłu głowy!
- Dlaczego taka jesteś?! Już zapomniałaś jak było kiedyś?
Pamiętasz jeszcze strach, ból, cierpienie? Czy stałaś się już aż tak samolubna,
że nikogo nie potrzebujesz?
Odwracam się. Znam ten głos. Nie jest to Igor, ani nikt z
mojej rodziny. Nagle przed oczami widzę tą osobę! O losie! Chyba gorzej być nie
mogło! Dlaczego?!
Witam Was w ten zimny niedzielny dzień. Dziękuję za wszystkie komy pod poprzednim rozdziałem. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział.
Co do konkursu to długo myślałam nad nagrodami i pomyślałam sobie, że może Wy podacie mi jakieś propozycje w komentarzach, ponieważ chciałabym żeby te nagrody Wam pasowały.
PS. Za błędy z góry przepraszam ( klawiatura mi ostatnio szwankuje).
PS. Za błędy z góry przepraszam ( klawiatura mi ostatnio szwankuje).
Pozdrawiam Digital!
Moje :*
OdpowiedzUsuńWięc jestem! Piękne…brak słów
UsuńKto to ten nowy? To pytanie mnie dobija!! ;) Błędów nie ma ,nie przejmuj się. Trochę czekałam na 6 rozdział wchodzę i jest ! Uwielbiam twojego bloga i zazdroszczę talentu!
Jeśli chodzi o konkursy to częstą nagrodą są reklamy bloga pod rozdziałami lub niby "dyplomy"
Na zdzjęciu np. Napis
Za zającie 1 dla Digital np.
To zależy od twojego pomysłu ,ale warto popatrzeć jak robią to dziewczyny z innych blogów ;)
Pozdrawiam z niecierpliwością czekam na next
Szalonaa ;*
Cudowny.
OdpowiedzUsuńIgor kocha naszą bohaterkę ^^.
Ciekawe kto to...
Świetnie jak zawsze. Dem, czemu ona tak bardzo wszystkich nienawidzi? :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem za bardzo jak Tobie to wytłumaczyć...
UsuńZa kilka rozdziałów powinno się to wyjaśnić...
Dobra rozdział cudo jak każdy twuj inny. Niemam czasu wiec to tyle pozdrawiam
OdpowiedzUsuń*KasiA*
Przecudowny!Ciekawe kto to w tej końcówce...
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Buziole,
MECHI♥♡♥♡
Jak ma na imię bohaterka?
OdpowiedzUsuńŻycie płata nam figle,których nie cofniemy.
Nie powiem,że rozumiem bohaterkę.Nie mogę zrozumieć,bo nie przeżyłam wypadku.
No jeden miałam,ale na nim nie ucierpiałam.
Owocu miłości nigdy nie zaznałam,więc...
Główna bohaterka przeszła wewnętrzną metamorfozę.Zgadzam się z jej myślami ;)
Igor zruinował jej życie,ale czy nie liczy się miłość do drugiej osoby?
"Czy to nie wspaniałe znaczyć dla kogoś WSZYSTKO?"
Bardzo intrygujące,kto jest tą osobą...
Cudowny. Opisujesz to wszystko tak... Świetnie? To za mało powiedziane. Potrafisz sie wczuć w daną sytuację i jeszcze swietnie ją opisać.. To jest GENIALNE!
OdpowiedzUsuńbęde częsciej wpadać i licze z twojej strony na to samo ;)