Rozdział XVII
Dedykacja dla:Sophie Venilla
- Gotowa? - pyta mnie męski głos.
Odwracam się i widzę mojego brata.
- Tak. - odpowiadam pijąc sok pomarańczowy.
Wychodzi bez słowa i po chwili słyszę jak odpala samochód.
Powoli wstaję z łóżka i idę w kierunku drzwi wyjściowych. Pogoda jest ładna,
może trochę za ciepło, ale da się przeżyć. Wypuszczam głośno powietrze i
otwieram drzwi. Momentalnie czuję jak na moją twarz dmucha zimny wiatr. No
tak....Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Z popsutym już humorem wsiadam do
auta i zamykam głośno drzwi. Jak to jest, że potrafią mnie zdenerwować takie banały? Nie wiem. Od zawsze byłam ta
,,inna". Zawsze miałam swoje humorki, których nikt nie rozumiał. A
teraz.....?
Wyjeżdżamy z podwórka, a ja lekko się uśmiecham. Zawsze
lubiłam opuszczać dom. Nie sprawiało mi to większej trudności. Dziwiłam się jak
dorośli mówili, że ich dzieci to najchętniej by się z domu nie ruszały i
nigdzie nie jeździły bo się boją i płaczą. Ja nie miałam z tym problemu. Mama
mi mówiła, że już jak miałam dwa lata to już chciałam wyjeżdżać, ale... Nie
jestem z grupy tych osób co lubią zwiedzać świat. Nienawidzę podróżować po
świecie. Niby co jest w tym takiego fajnego?! Jedziesz spocony, brudny i
zmęczony samochodem. Kisisz się w nim jak ogórki w słoiku. Najchętniej
stanąłbyś przy jakimś parku i cały czas myślał, iż nie musisz dalej jechać.
Później jak dojedziesz na miejsce wymuszasz na sobie uśmiech, bo przecież ,,tu
są takie piękne widoki". Wchodzisz
do swojego wcześniej zamówionego mieszkania i okazuje się, że jest o dwa razy
mniejsze niż na zdjęciach. Mimo to uśmiechasz się i wmawiasz sobie, iż nie
przyjechałeś tu tylko po to by leniuchować. Idziesz na plażę. Na początku
szukasz sobie dogodnego miejsca. W końcu rozkładasz koc koło jakiejś otyłej
osoby z trądzikiem na twarzy i plecach.
Jednak cały czas się uśmiechasz. Zamykasz oczy, a tu ktoś sypie ci
piaskiem do oczu. Lekko zdenerwowany wchodzisz do wody. A tu??? Rozczarowanie!
Pomimo tego, że temperatura przekracza 24C to
woda ma zaledwie 13C.
Po krótkiej kąpieli chcesz iść na obiad. Okazuje się, że wydałeś ponad 150
złotych, jednak uśmiechasz się i wmawiasz sobie, że przecież od czego są
wakacje? Z resztą dla mnie to żenada.
Trzeba oszukiwać samego siebie, a to jest chyba najgorsze....
- Gdzie teraz skręcić?- pyta mnie mój brat.
- W prawo. - odpowiadam patrząc na moje paznokcie.
Spoglądam za szybę. Tą drogą szłam do polany. Do tej polany,
na której nauczyłam się chodzić... Justyna powiedziała żebym o wszystkim
zapomniała. Nie było to łatwe, ale z
biegiem czasu wszystko stawało się mgliste i zapominałam coraz więcej
szczegółów, aż w końcu prawie wszystko zapomniałam. Z resztą Filip się nie
pisał i nie dzwonił, więc po co ja miałabym to robić? Kilka razy byłam jeszcze
na cmentarzu, ale ten jego grób faktycznie musiał mi się tylko przewidzieć.
Dziś minął ponad rok od tego całego zajścia. Kiedyś zapytałam lekarza dlaczego
znów chodzę. On odpowiedział mi, że wcześniejsza diagnoza musiała być tylko
pomyłką. Ten fakt przyczynił się do tego, iż jeszcze łatwiej było mi zapomnieć
o Filipie i o wszystkim co mnie spotkało.
- To tutaj? - spytał niepewnie pokazując palcem na grupkę
osób.
- Tak. - odpowiedziałam szybko i wysiadłam z samochodu.
- Trzymam kciuki. - powiedział po czym odjechał.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku grupy.
Dziś są zawody. Biegi o puchar kogoś tam... Nie pamiętam tej nazwy. Była dość długa i
trudna do zapamiętania, więc po co zaśmiecać sobie głowę takimi szczegółami? Jak
zaczęłam chodzić pomyślałam, że mogę zrobić cos pożytecznego i zacząć biegać.
Przez cały rok trenowałam i trenowałam, aż w końcu dostałam się na te zawody...
Ale nie wiem czy to jest jedna z tych rzeczy, za które poświęcisz wszystko.
Chyba nie. Jedyną taką rzeczą są lody pistacjowe i tylko to się liczy.
- Hej. - powiedziałam kładąc plecak na ławce.
Rozejrzałam się dokładnie. Była to duża ,,polana'' wysypana
żwirem. Obok niej rósł duży las. Chyba iglasty. Nie wiem. Nigdy nie umiałam rozróżniać drzew.
Zawsze sprawiało mi to trudność. Nie odróżniałam brzozy od jabłoni, czy dębu.
Nie wiedziałam czy to sosna czy świerk. Dla mnie zawsze te drzewa wyglądały tak
samo. Pień, gałęzie i liście. Tylko tyle wiedziałam o drzewach i cała reszta
nie jest mi do niczego potrzebna.
Na ławkach siedzieli
uczniowie, nauczyciele i rodzice z bacznością obserwując swoich podopiecznych i
zajadając się kanapkami rozdawanych przez organizatorów. W tle leciała spokojna
muzyka, a prowadzący coś mówił przez mikrofon. Nie bardzo mnie to interesowało. Wolałam popatrzeć spokojnie na tą
,,polanę".
- Witam!- krzyknęła radośnie Justyna odrywając oczy od
swojego telefonu.
- Co ty tu robisz?- zdziwiłam się, patrząc na nią z
niedowierzaniem.
Justyna tutaj? Przecież ona nienawidzi sportu.... Zawsze
ucieka jak najdalej...
- Przyszłam cię wspierać duchowo. - oświadczyła.
- A ta pluszowa foka?- spytałam zdezorientowana.
Moja przyjaciółka trzymała w ręku jasno-szarego pluszaka z
niebieskim szalikiem i głaskała go. Czy
z jej głową jest wszystko dobrze?
- To jest kibic. No wiesz taki...na szczęście.- powiedziała
przeciągając samogłoski.
- Aha.- skwitowałam krótko.
Spiker zaczął wywoływać mój rocznik na linię startu.
Uśmiechnęłam się. Albo dam z siebie 100%, albo moja praca była na marne.
Na sygnał wszystkie dziewczyny zaczęły biec. Jeszcze szerzej
się uśmiechnęłam. Zamiast nucić sobie piosenkę w głowie spojrzałam na trybuny.
Była tam Justyna i tańczyła z foką. Czasem zastanawiam się czy ona nie cofa się
w rozwoju...
Odwróciłam głowę i
wzięłam głęboki oddech. Pierwsze kółko już za mną. Jeszcze jedno i meta. Ta
myśl obudziła we mnie ambicję. Przyśpieszyłam i zaczęłam wymijać kolejne
rywalki. Czułam się jak w tych filmach, gdy główny bohater tuż przed metą
wszystkich wymija i dobiega pierwszy do
mety. Ostatnia prosta i...
JEST! Udało mi się! Dobiegłam pierwsza. Odwracam się i widzę
jak Justyna bije mi brawo i kłania się razem z foką.
Sięgam po szklankę wody stojącą na ławce przy mecie. Piję ją
szybko i czuję jak coś upija mnie w stopę. Kamień. Nie lubię kamieni. Nagle
czuję jak moje nogi uginają się i padam z hukiem na ziemię. Nie mam siły by
wstać. Czuje jak bardzo bolą mnie nogi. Do moich oczu napływają łzy, a moja
twarz wykrzywia się w grymasie bólu. O losie! Dlaczego?
Zamykam powieki dając upust łzą. Kilka osób do mnie
podchodzi i pytają się co się stało. Nie
jestem w stanie nic powiedzieć. Patrzę tępo przed siebie. Nagle przed moimi
oczami ukazuje się postać. Ma błękitne oczy i promienny uśmiech.
Filip.
Nie wiem po co on tu przyszedł i dlaczego, ale lekko się
uśmiecham. Dobrze go znów widzieć. Chłopak kuca obok mnie i mówi:
- Napisałem ci list. Pamiętasz?- pyta patrząc w moje oczy.
Ten z napisem ,,nie zapomni". - odpowiadam w myśli,
ponieważ nie jestem w stanie nic
powiedzieć.
- Tak ten.- odpowiada. - Miałaś nie zapomnieć, a
zapomniałaś, prawda?- gdy tylko wypowiada te słowa znika.
Biorę głęboki oddech. Co ja mam teraz zrobić i o co mu
chodziło?
Witam! No to tak prezentuje się kolejny rozdział. Za błędy przepraszam i ewentualne powtórzenia. Jak widzicie dodałam zakładkę,, polecam". Zapraszam do zajrzenia do niej.
Rozdział taki sobie, ale ocena należy do Was.
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem!
Pozdrawiam Digital!
Moje!
OdpowiedzUsuńO Maj Gasz!
UsuńJestem coraz bardziej przekonana, że cała ta historia będzie tylko snem Diany.
Dziękuję za tak śliczny rozdzialik!
To dla mnie zaszczyt!
Ej, ta akcja jest dziwna.
Nie obrazisz się jak gdzieś tego użyję:
"Miałaś nie zapomnieć. A zapomniałaś, prawda?"
Masakra...
Prawdziwe cudo!
Kocham i czekam na next!
Pozdrawiam ♡
^^Soph^^
Dziękuję :)
UsuńNie, to nie będzie sen.....chyba.....
Pozdrawiam Digital!
Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i jedno wielkie pytanie. Kim jest Filip?
OdpowiedzUsuń★KasiA★
Dziękuję za komentarz.
UsuńOdpowiadając na Twoje pytanie:
Filip jest na pewno kimś.
Pozdrawiam Digital!
Moje
OdpowiedzUsuńFILIP?!? Diana znów przestanie chodzić? Justyna zacofana? Kim jest Filip? To są pytania na które mam nadzieję że odpowiesz w następnym ♥ Cuuudooo♥
OdpowiedzUsuńNi♥
,,Justyna zacofana" jak to przeczytałam to zaczęłam się śmiać.
UsuńDzięki za kom.
Pozdrawiam Digital!
Uhuhu, nogi odmawiają posłuszeństwa? Czyżby dlatego, że zapomniała?
OdpowiedzUsuńCiekawie, ciekawie.
Czekam na następny!
Pozdrawiam.
Może..........
UsuńDzięki za komentarz.
Pozdrawiam Digital!
FILIP ! Kim jestes.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3