Zakończenie
DZIĘKUJĘ!!!!!
Bolą mnie ręce i nogi, ale do tego już przywykłam. Nie jest to jakaś nowość... Spoglądam w swoje odbicie. Moje już wyblakłe oczy nie są zmęczone życiem lecz jego bezradnością i beznadziejnością. Moje ręce są pomarszczone i bardzo wyraźnie widać na nich żyły. Twarz zdobią pojedyncze bruzdy i ślady po różnych upadkach. Dlaczego po upadkach...?
W tedy na tym wyścigu nie mogłam wstać. Przyjechała karetka, rodzice. Był ból płacz i strach. Strach, którego nie umiem opisać. Wskakiwał w każdą moją szczelinę i wyżerał od środka. Po wielu badaniach, które ciągnęły się w nieskończoność stwierdzili iż mam łamliwość kości typu A. Ta wiadomość dźgnęła mnie dogłębnie w serce. Wyryła ogromną i głęboką szramę, która do dziś się nie zagoiła. Wiadomość, że mam łamliwość kości pogrążyła mnie totalnie. Teoretycznie mogę chodzić i normalnie funkcjonować, ale...Tylko teoretycznie. Boję się wstać z wózka. Każde najmniejsze potknięcie, każda nierówność może spowodować złamanie jednej z mojej kości. Boję się tego bólu i tego gipsu, tym bardziej, iż nie mam już nastu lat. Dzisiaj mija równe 60 lat od tego jak dowiedziałam się, że Filip jest duchem.
Nie wiem czy w stu % odpowiedziałam sobie na to pytanie. Czy Filip był duchem, czy tylko żartem mojego brata? Myślę, że był istotą nie z tego świata. Od tamtego wypadku, nie pojawił się już więcej, nawet mi się nie śnił... Byłam chyba z tego powodu smutna. Smutna, ponieważ zdałam sobie sprawę z tego, że straciłam kogoś na kim mi bardzo zależało. Kiedyś powiedziałam mamie ta całą historię, a ona lekko się zaśmiała. Nie wzięła tego na poważnie...z resztą na samym początku ja też tego nie uznawałam. Zaczęłam dopiero głębiej się nad tym zastanawiać, kiedy przekroczyłam 50. W te długie, samotne, zimowe popołudnia gapiłam się tępo przed siebie i myślałam o przeszłości. Głównie o Filipie. Do tej pory pamiętam jak wyglądał, każdy najmniejszy szczegół. Doszłam w tedy do wniosku, że musiał być duchem. To on mnie nauczył chodzić i to on mi odebrał ten dar. To stawało się coraz logiczniejsze. Jednak do tej pory nie umiem sensownie odpowiedzieć na to pytanie...
- Madziu. - mówię drżącym głosem.
Po chwili w drzwiach staje kobieta około 40 w zielonym fartuchu w groszki i włosami związanymi w kitę. To żona Dominika. Dominik jest synem Alana. Mój brat i moi rodzice już nie żyją. Odeszli dawno, dosyć dawno...
- Tak ciociu? - spytała miło.
- Możesz mnie stąd wyprowadzić. - mówię dając jej do ręki szczotkę.
- Oczywiście. Tort już czeka. - uśmiecha się szeroko i wychodzimy z łazienki.
Nie mam dzieci i nie mam męża. Oprócz Igora nie miałam żadnego chłopaka. Alan kazał Dominikowi się mną zaopiekować. Mówił, że widzi we mnie ciągle tą samą dziewczynkę, która piecze co sobotę ciasta...
Z resztą jego syn nigdy nie pozwolił mnie oddać do domu starców, zawsze szanował zdanie swojego ojca mimo, że jestem bardzo upierdliwa... i nieznośna....
- Sto lat ciociu! - krzyczą dwa małe huncwoty.
Przytulam je i lekko się uśmiecham. Olivier i Olivia śmieją się w niebo głosy i dmuchają za mnie świeczki. Te bliźniaki są urocze. Oboje mają ciemne oczy i jaśniutkie kręcone włosy. Jak aniołki...
- Dziękuję. - odpowiadam lekko się uśmiechając.
Od godziny wszyscy siedzą w pokoju i prowadzą ożywioną rozmowę na jakiś temat. Jaki???? Nie wiem. Nie słucham ich. Nie interesują mnie te ich zagadki i jakieś kawały. Chcę się przewietrzyć....
Coraz częściej zauważam, że osoba starsza zachowuje się jak dziecko, tylko, że z siwymi włosami i zapracowanymi rękoma. Oprócz tego nie ma żadnych różnic.
Odjeżdżam wózkiem i już mam wychodzić gdy ktoś mnie pyta.
- A ciocia dokąd?
- Przewietrzyć się. - odpowiadam patrząc na zmartwioną twarz Dominika.
- Ale sama? - pyta ze zdziwieniem.
- Nie jestem niedołężna. - odpowiadam i wychodzę.
Podjeżdżam do windy. Znam doskonale tą drogę. Najpierw jedzie się prosto, a później skręca w prawo. Mieszkam tu od jakiś dziesięciu lat. Jest to wieżowiec blisko centrum miasta z ogromną liczbą okien.
Nagle winda zatrzymuje się i wysiadam. Nie boję się już nią jeździć. Przez tyle lat się przyzwyczaiłam. Siedzę przed budynkiem i wącham obrzydliwe spaliny samochodu. Mimo to cieszy mnie to. Nauczyłam się cieszyć z tego z czego....
Nawet do końca nie wiem.
Zamykam oczy i wypuszczam głośno powietrze.
Patrzę przed siebie. Zmierza do mnie postać. Uśmiechnięta postać z rozczochraną czupryną.
Uśmiecham się szerzej.
Filip.
- Wszystkiego najlepszego. - mówi chłopak i ściska moją dłoń.
- Dziękuję. - odpowiadam.
Nie mam już 17 lat, a on nadal ma swoje 18. Jego oczy nadal są tak samo błękitne i roześmiane jak w tedy. Jeszcze szerzej się uśmiecham.
- Gotowa? - pyta patrząc mi w oczy.
Nic nie odpowiadam, tylko podaję mu moją rękę. Łapie ją i wstaję z wózka. Idziemy na spacer. Nagle wszystko staje się białe, bardzo białe. Mogę zobaczyć swoje odbicie. Nie ma w niej starszej pani z zgarbioną sylwetką i siwymi włosami. Jest dziewczyna z długimi włosami w białej sukience do połowy ud z szarą kokardą. Szeroko się uśmiecham.
- Idziemy?- pyta mnie po raz kolejny mój towarzysz.
- Tak. - odpowiadam szczęśliwa.
Przekraczamy ,,granicę'' i wchodzimy w bezgraniczną biel. Spoglądam z góry. Widzę wózek. A na nim starszą panią, która ma złączone ręce i śpi. Śpi uśmiechając się pogodnie.
Witam, witam!
Pewnie wiele/ wielu z Was nie sądziło, że dam zakończenie. Ta historia miała się już skończyć wcześniej, ale się trochę przedłużyła.
Mam nadzieję, iż Wam się spodobało!
Dziękuję Wam za wszystko!
Za komentarze, za głosy w ankiecie, za wyświetlenia i w ogóle. Dziękuję!
Chciałam Was poprosić żebyście zaglądali do zakładki ,, Wasze Pomysły'' i podrzucili mi parę wątków na nową historię (oczywiście jeśli chcecie), bo ja nie mam pomysłów.
Prawdopodobnie będę prowadzić jeszcze tego bloga (chyba, że nie chcecie).
W tygodniu pojawi się osobny post dotyczący dalszych losów bloga.
Jeszcze raz dziękuję!
Za błędy w tekście przepraszam.
W razie niejasności pytajcie. Postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania.
Pozdrawiam Digital!
Przepiękny!!!!
OdpowiedzUsuńProszę pisz więcej tak cudnych historii. <3
★KasiA★
Dziękuję.
UsuńNie wiem czy dam radę napisać kolejną ,,cudną" historię.
Bardzo mi miło, że spodobał Ci się mój blog. :)
^_^
Pozdrawiam Digital!
PS. Jeszcze raz dziękuję!
Dość urocze zakończenie. Naprawdę podobało mi się to opowiadanie, szkoda tylko że tak krótko. :P
OdpowiedzUsuńNiestety nie pomogę ci z pomysłem na nową historię, bo jestem w tym marna, ale z wielką chęcią zobaczyłabym jeszcze coś twojego.
Czekam na informację co dalej!
Pozdrawiam.
To opowiadanie miało się skończyć coś koło 14 rozdziału, ale po rozmowie z mamą i koleżanką doszłam do wniosku, iż trochę przedłużę opowiadanie.
UsuńDziękuję za opinię.
Może coś jeszcze napiszę...
Pozdrawiam Digital!
Ojej!
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie!
Takie urocze;)
Nie mogłam się przestać uśmiechać, kiedy to czyhtałam!
Świetnoeto zakończyłaś;)
Już nmg doczekać się nowej historii <3
Pozdrawiam <3
Dziękuję.
UsuńNo jak się uśmiechamy nie mamy zmarszczek ^_^
Dziękuję po raz drugi.
No może zacznę...
Pozdrawiam Digital!
Spóźniona, czy nie spóźniona ważne, że przybyłaś. ^_^
OdpowiedzUsuńJa utalentowana?! No chyba nie.
Dziękuję za tak piękny komentarz.
Pozdrawiam Digital!
O nie :( Ale BŁAGAM Cię o więcej! Boskie zakończenie ❤ Mam nadzieję, że będzie nowe opowiadanie ❤
OdpowiedzUsuńNi❤
Nie wiem czy będę coś dalej pisać, mam nadzieję, że wpadnę na pomysł na nową historię.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam Digital!
Moje
OdpowiedzUsuńPiękne zakończenie!
UsuńŚwietne, super, brak mi słów.
Zachwycające!
Musisz pisać bloga, bo masz talent!
Jednorożce pozdrawiają!
Dziękuję.
UsuńPozdrawiam Jednorożce!
Pozdrawiam Digital!
PS. Dzisiaj na polskim narysowałam lamo-jednorożca Sztefana. Przypadek?
Ugh, zaniedbałam Twojego bloga :(
OdpowiedzUsuńMożesz mnie ukatrupić xD
Kurde, nie mam zdania do epilogu. Jak czytała o tej chorobie kości, to coś w kościach mi buzowało xDD
Najbardziej spodobała mi się końcówka, gdy spotyka Filipa. Nie rozumiem, dlaczego nikt jej nie uwierzył. Czekam na nową historię!
Brith
Nie będę nikogo katrupić.
UsuńJuż Ci tłumaczę dlaczego nikt jej nie wierzył: wyobraź sobie, że przychodzisz do rodziców i mówisz im, iż twój przyjaciel jest duchem.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam Digital!
Haha no racja :))
UsuńWybacz jeszcze raz, że nie wchodziłam wcześniej. Nie ma za co, będę stałą czytelniczką. Może nie zawsze uda mi się skomentować, bo zrobię przerwę, ale raczej (na pewno) przeczytam.
Pozdrawiam,
Brithany :*
Jeju! To takie wzruszające! Ten Filip i ona! To wszystko!!! Rewelacja :D
OdpowiedzUsuńTo ,że ta historia się kończy, to nic nie oznacza! Już jestem ciekawa co wymyślasz nowego! Pozdrawiam serdecznie (Ciebie i M.)
Szalona Blondynka
Dziękuję ^_^
UsuńNie wiem czy mam pomysł na drugą historię. Ciągle myślę.
Mam nadzieję, iż wena sam przyjdzie.
Pozdrawiam Digital i M&M!