Rozdział XVI


 Dedykacja dla: Cukierkoffa



-I????- pyta jeszcze raz gryząc orzechy.
- Nie mam siły tłumaczyć tego Tobie po raz setny. - mówię po części z rezygnacją i po części ze złością.
- To nie tłumacz. - odpowiada Justyna wkładając całą garść smakołyków do buzi.
O losie! Nie mogła mówić tak od razu. Po co ja traciłam tyle czasu?! Po co? Spoglądam na moją towarzyszkę.
Ostatnio przefarbowała włosy na rubinowy. W zielonym było jej chyba ładniej... Ale tylko chyba. To od nas zależy co nam się podoba, prawda?
- No to wytłumaczysz mi to? - pyta po raz kolejny, stawiając pustą już miskę na biurku.
-Ta. - odpowiadam i biorę głęboki wdech.
Zamykam drzwi do swojego pokoju i siadam na łóżku. Od czego tu zacząć by się połapała? Nie wiem. Czasem mam wrażenie, że Justyna ma psychikę  pięcioletniego dziecka. Kiedyś szłyśmy przez miasto i kupiłam dwie bułki słodkie. Moja szanowna koleżaneczka położyła się na chodniku i mówiła ,,nakarm mnie". Gdzie tu logika?
Zaczynam jej opowiadać od początku o mojej znajomości z Filipem. Do tej pory....a z resztą nieważne.
- A. - mówi pijąc sok pomarańczowy. - Ale jesteś pewna, że z tym grobem Ci się nie przewidziało?- pyta patrząc na mnie.
- Nie przewidziało mi się. - mówię stanowczo.
Albo mi się przewidziało. - szybko przechodzi mi przez głowę.
Teraz to już niczego nie jestem pewna. Nie wiem czy mi się przewidziało czy nie. Te jej pytania tylko utrudniają  mi odpowiedź. Nie może zadawać innych pytań?!
- Diana jestem pewna, że Ci się przewidziało. - odpowiada siadają obok mnie.
- Nie!- wypowiadam te słowa i gwałtownie wstaję. - Jak mówię, że mi się nie przewidziało to NIE PRZEWIDZIAŁO! Nie wierzysz mi? - siadam na podłodze.
- Wierzę, ale..-urywa w połowie. - duchy nie istnieją.
Może ona ma rację? Może sobie wszystko ubzdurałam? Może faktycznie ta cała znajomość z Filipem nie miała sensu? Chyba nie miała, ale...
- To jak wytłumaczysz to, że od tamtego dnia kiedy zobaczyłam grób, wcale nie pisze, nie dzwoni?
Mam nadzieję, iż moja przyjaciółka poprze moją wersję wydarzeń, ale się mylę. Kręci tylko głową z niedowierzaniem i mówi.
- To facet. Oni tacy są. Nie przejmują się innymi, po prostu robią to co chcą.
- Nie...- mówię cicho.
Przecież jest coś, albo musi być coś by Justyna przyznała mi rację. Przecież ja mam rację! Chyba...
- Jus a jak wytłumaczysz ten liścik, który był dzisiaj rano pod moją poduszką?
- Ten z napisem ,, nie zapomni o mnie"? - pyta rozglądając się po moim pokoju.
- Tak, ten.
Jestem bardzo ciekawa co teraz wymyśli. Jak to wytłumaczy. Przez chwilę nikt nic nie mówi. Słychać tylko mikser.  Pewnie mama robi jakieś ciasto. Kiedyś jak byłam mała, to bardzo lubiłam robić ciasta. Co sobotę koło godziny osiemnastej robiłyśmy z mamą ciasto. Cały tydzień szukałam przepisów w kolorowych miesięcznikach, później pakowałam je do wiklinowego koszyka i zanosiłam  mamie. Wyjmowałyśmy w tedy wszystkie przepisy i wybierałyśmy te najfajniejsze. Jak było lato to chodziłyśmy na pieszo do sklepu, zimą jeździłyśmy autem, jesienią rowerami, a wiosną na rolkach. Zawsze patrzyłam przez szybkę piecyka  jak rosie wypiek i liczyłam sekundę za sekundą. Jak ciasto było już upieczone nakładałam je na niebieski mały talerzyk z czerwonym widelczykiem i dawałam tacie. Zawsze mówił, że nie może przestać jeść tego ciasta, bo jest takie pyszne.
A teraz...? Nie wiem jak to się stało, że przestałam piec. Chyba w jakimś stopniu przyczynił się upieczony przeze mnie ,,zakalec". Źle przygotowałam  ciasto i wyszło niesmaczne. Ta porażka zniechęciła mnie na zawsze. Od tamtej pory nie zebrałam ani jednego miesięcznika z kolorową okładką.
- To był twój brat. - mówi Justyna.
Potrząsam głową. Trzeba wrócić do rzeczywistości.
- Co? Alan?! Przecież to niemożliwe. Dlaczego on? - nie mieści mi się to w głowie. - Po co miał by to robić?
- Po to byś uwierzyła w historyjkę z tym duchem.- stwierdza.
- Tsa. - nie za bardzo wierzę w tą jej teorię.
- Pomyśl logicznie. - mówi dalej. - Zawsze robił ci na złość.
- No niby co? - pytam lekko zła.
To mój brat i nie powinna go oskarżać.
- To niby kto wrzucił ci do wanny żaby, albo kto zjadł Twoje cukierki na urodziny, zostawił papierki i jak chciałaś poczęstować gości to się tylko wygłupiłaś? Albo..
- Stop!- przerywam jej w połowie. - No może zrobił kilka głupich rzeczy, ale to przeszłość.
- Ja tam bym nie wierzyła w tą jego zmianę.
- No dobra. Przyjmijmy, że zrobił to on.  Po co miał by to robić?
- Pytasz jak małe dziecko. Po to by cię upokorzyć. - odpowiada.
- Nie wierzę. - mówię i upadam na łóżko.
- No to jest tylko jeden sposób. Zaprowadzisz mnie tam. Jeśli faktycznie był tam jego grób, uwierzę ci.
- Ok. - odpowiadam i wstaję z łóżka.
                                                                        ***
Przez całą drogę idziemy w milczeniu. Nawet nie wiem o czym miałabym teraz rozmawiać. Wiem tylko, że mam rację. Tam na pewno był jego grób!
Nagle widzę coś obok mojej stopy.
Żaba.
Nie lubię żab. Głównie przez mojego braciszka. Miałam może z sześć lat. W telewizji naoglądałam się o tych ekskluzywnych kąpielach i pomyślałam, że też chcę taką. Zebrałam z całego domu różne świeczki, płyny do kąpieli,  zebrałam kwiaty... Siedziałam prawie godzinę i wszystko szykowałam. Dumna ze swojej pracy, poszłam do pokoju po ręczniki. Pamiętam jak sobie wyobrażałam, jak to będzie gdy zanurzę się w tej kąpieli. Byłam strasznie ciekawa czy te osoby w telewizji mówiły prawdę. Weszłam do wanny i poczułam coś pod swoją stopą. Na początku myślałam, że to świeczka, albo jakiś kwiatek. Później poczułam coś na mojej nodze i brzuchu. Bałam się. Szybko wyszłam i zobaczyłam żaby. Pamiętam jak zaczęłam wtedy krzyczeć i płakać. Mama szybko do mnie przyszła i zapytała się co się stało. Pokazałam palcem na to małe zielone coś. Oczywiście Alan od razu się nie przyznał. Powiedział mi to kilka lat później, lecz mimo to do dziś kąpię się pod prysznicem...
Skręcamy w małą uliczkę.   
Po raz kolejny dokładnie się rozglądam, mimo że znam wszystko na pamięć. Zatrzymuję się przy grobie mojej siostrzyczki. Zapalam lampion.
Tym razem nie kupiłam go u tej dziwnej ekspedientki, nigdy u niej już nic nie kupię. Jak to jest, ze normalny człowiek musi się bardzo wysilić by dostać normalną pracę, a taka lalunia ma ją od tak. Na tym świecie chyba nie ma sprawiedliwości....
- Gdzie jest ten pomnik? - pyta Justyna.
- Tu. - pokazuję palcem na sąsiednią mogiłę.
Justyna przez dłuższą chwilę patrzy w milczeniu, dopiero po dłuższej chwili pyta.
- Jesteś pewna, ze to tu?  Bo może się pomyliłaś.                
- Nie nie pomyliłam się. - mówię siadając na ławce.
- Jesteś pewna?                              
 - Tak.  Czemu pytasz?
- Bo tu jest tylko jakaś Halina.
CO?
To, to niemożliwe! Przecież.... Czuje jak robi mi się słabo. O co w tym wszystkim chodzi? Bo ja chyba się pogubiłam. Albo nie. Na pewno się pogubiłam.
- Diana. - mówi Jus kładąc ręce na moich ramionach. - To musiał być wybryk twojego brata. Nie ma innego wytłumaczenia. - mówi siadając obok mnie.
- Masz rację. - odpowiadam.
To by się układało w logiczną całość. Od początku siebie unikali. Jak przychodził Filip to wychodził Alan i na odwrót. Oboje niby się nie znali, a jednak...
- Musisz o nim zapomnieć.
- Wiem. - odpowiadam.
Ale zostaje jedno ale. Dlaczego chodzę?



Witam, witam! W waszych łapkach kolejny rozdział. Jak widzicie bardzo dużo dialogów. Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam co napisać w tym rozdziale. Nie miałam w ogóle na niego pomysłu, wiec wyszedł taki...jaki wyszedł.
Ocenę jednak pozostawiam Wam.
Jeśli czegoś nie rozumiecie to pytajcie w komentarzach, albo czekajcie cierpliwie do następnego rozdziału. 
Przepraszam za błędy, lub powtórzenia.




Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Pfff, żaby -,-.
      Małe, zielone i obrzydliwe. Fuj fuj fuj.
      Ja też już niczego nie rozumiem.
      Jak to możliwe, że na grobie jest napisane Halina zamiast Filip?
      Jakoś nie wierzę, że to jej brat. Prędzej jakiś sen.
      Czekam na next ;*.
      Nancy (dawniej Alone♥)

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz.
      Wiem, że jest kilka niejasności, ale postaram się je wytłumaczyć w następnym rozdziale.
      Cierpliwości :)
      Pozdrawiam Digital!

      Usuń
  2. Dziękuję za dedykację! Kochana jesteś! Zw!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nmg uwierzyć mam dedykację na takim wspaniałym blogu! Juuupi!
      Rozdział jest cudowny!
      Mniam Diana robiła co sobotę ciast!
      Akurat takie się złożyłu że moej ciasto właśnie się upiekło!
      Boże! Chyba bym umarła ze strachu gdybym pod moją poduszką znalazła coś takiego!
      Jak można nie lubić żab? Ja kocham żabcie!
      Co się stało z Filipem?! Tak nagle znikł? Może niech ona do niego zadzwoni...
      Dobrz już kończę i jeszcze raz dziękuję za dedykację! Do następnego!

      Usuń
    2. Oooooo!!!!!!
      Bardzo mi miło, że nazwałaś mój blog ,,wspaniałym". :)
      Dziękuję.
      Ja właśnie będę robić ciasto ^_^
      Pozdrawiam Digital!

      Usuń
  3. No ja nienawidzę żab XD
    *o* Halina :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, dlaczego ona do cholery chodzi? O.O HALINA? Czyli Filip nie jest duchem? A szkoda :( Justyna ma rubinowe włosy? Ładnie :) A rozdział zajebisty. Ale jak można nie lubić żab? Żabki są super ♥
    Ni♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo <3 Cudoo *-*
    Naprawdę mi się podoba :)
    Żaba xdd
    Zapraszam do mnie na dłużej :) ;** amore-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) i mam nadzieję, że zatrzymasz się tutaj na dłużej.
      Pozdrawiam Digital!

      Usuń
  6. EJ ja chce Filipa on był tajny!
    Dobra a teraz na poważnie dobre to było z tą Haliną, od razu przypomniał mi się muj kolega, który mówił do mojej koleżanki (julity) Halina! Gdzie jesteś Halina, Halina!
    ★KasiA★

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam dopiero czytać twojego bloga i stwierdzam że jest genialny.
    Masz ogromny talent, co więcej pisać ;)

    Pozdrawiam Duśka ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Alan kawalarz, hahaha. Cudny♥ pozdrawiam i życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś ostatnio mam problemy z czytaniem opowiadań. ;x
    Hm hm hm, jest dziwnie, ale ciekawie. :P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma to jak przybyć tak późno, nie?
    Śliczniusieńki!!!!!
    Kurwa, ta akcja jest coraz bardziej ciekawa...
    Justyna w rubinowych włosach? HaHa
    I to:
    "nakarm mnie"
    Jebłam!
    Co do naszego bloga, to ja mogę pisać Sophie i Olivię, bo bardzo je polubiłam, a Carmen napiszemy wspólnie. Ok?
    Aha i kiedy moje zamówienie?
    Bo już się nie mogę doczekać!
    Kocham i czekam na next!
    Pozdrawiam ♡



    ^^Soph^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam spóźnialskich.
      XD

      Twoje zamówienie??????
      Teoretycznie mam to napisane..teoretycznie...
      Tak się złożyło, że dzisiaj czytałam e moje wypociny, ale muszę to napisać jeszcze raz.
      Cierpliwości.
      Pozdrawiam Digital!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty