Praca konkursowa Szalonej Blondynki pt:,,Nauczę cię"



Jak każdego ranka Violetta wstała i udała się do łazienki. Tam wzięła ożeźwiający prysznic z dodatkiem hydromasażu, robiła makijaż, ubrała się i zrobiła fryzurę-jak zwykle włosy ułożone w fale. To dziś jeden z najważniejszych dni w jej życiu-albo dostanie pracę albo nie. Kilka dni wcześniej złożyła papiery do firmy VerdasInc&Zoo i tam chce dostać pracę na jakimś stanowisku. VerdasInc&Zoo to firma zajmująca się dystrybucją żywności do klientów. Właśnie w tym kierunku Violetta Castillo ukończyła studia na Harvardzie. Wybiła godzina 9:00 - czas się zbierać-pomyślała Violetta. Wzięła potrzebne rzeczy i wyszła ze swojego apartamentu.

10:00 VerdasInc
-Dobrze Violetta Castillo- zapraszam
Violetta podeszła do odpowiedniego pomieszczenia i tam zobaczyła elegancko ubranego mężczyznę, tak an oko ok 30 lat.
-Dzień dobrzy-przedstawiła się-Nazywam się..
-Wiem jak się nazywasz,nie musisz mi mówić. Chcesz tę prace?
-Oczywiście
-OK.Dobrze wyglądasz ,zadbana z ciebie kobieta. CV masz dobre więc dlaczego nie? Nazywam się Diego Verdas i jestem prezesem tej firmy. Masz tą pracę.


Violetta bardzo się cieszyła z tego ,że ma tę pracę-Będziesz pracowała na średnim stanowisku, 3500/miesiąc. Jeżeli się sprawdzisz to awansujesz jak nie to wylatujesz. OK?
-Oczywiście szefie
-Masz zjawić się jutro o 9:30 w pracy ,a cały etat trwa do 16. Powodzenia
-Dziękuję ,do widzenia.
Matko-pomyślała Violetta- co za gość!! Nie zauważyła stopnia i już szykowała się na spotkanie z podłogą ,ale poczuła ,że wpada w silne ramiona.
-Nic się nie stało??-zapytał mężczyzna
-Nie ok. Dzięki.
-Musze iść.
-Cześć
Wyglądał niepozornie. Duże okulary, włosy w nieładzie, koszula w czarno-biało-czerwoną kratę. Granatowe jeansy i czarne Coversy. Uprzejmy...-pomyślała Violetta- nie to co ten mój szef. Bo mój szef trochę gburowaty.
Violetta wyszła z firmy i udała się do swojej ulubionej restauracji-MyGarden. Tam zamówiła swoje ulubione danie-zupę z ucieranych pomidorów i sałatkę z kurczakiem. Do tego woda mineralna. Czekała może z 20 minut i kelner przyniósł jej ,,standardowe'' zamówienie. Ze spokojem zjadła, zapłaciła i udała się do swojego apartamentu. W tym czasie zadzwonił telefon-Francesca -pomyślała. Tak faktycznie było.
-Hej Vils, jak na rozmowie.
-Dobrze. Mam pytanie nie miałabyś ochoty do mnie wpaść??
-Jasne ,będę za 20 minut.
W tym czasie co Francesca jechała do Violi , ona szykowała przekąski i napoje. Ogółem dom nie wymagał sprzątania więc miała więcej czasu. Przebrała się w luźniejsze rzeczy i czekała na Fran. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi-to ona pomyślała Violetta
-Hej.
-Hej,miło cię widzieć-powiedziała Francesca
-Ciebie również.
-Opowiadaj-nakazała Fran
-No więc...mam tę pracę!!-krzyknęła Violetta
-Wiedziałam-powiedziała z uśmiechem na ustach Fran.-A jaka to firma?
-VerdasInc&Zoo, a co?
W tym momencie Fran dokładnie wiedziała co to za firma. To firma jej dawnych kolegów jeszcze za czasów liceum.
-Aaa nawet wiem która-powiedziała-I jak szef?
-No więc nazywa się Diego Verdas. Ma około 30 lat.
-Nie bo 26 lat..-wtrąciła
-Skąd wiesz?
-To firma dawnych znajomych z liceum
-Aha, a wracając do tematu to..niezły trochę przygaszony i w zasadzie tylko obejrzał CV i miałam tą pracę.
-Ok.
-No i jeszcze jedno..Wychodząc potknęłam się i taki przystojny chłopak mnie złapał. Szatyn o szmaragdowych oczach ,w koszuli w kratkę i granatowych rurkach. Na oczach miał okulary-przystojny był..ach
-Nie przesadzasz,przecież...
-Co zazdrościsz?-mówiła przez śmiech Violetta
-Nie no coś ty. Tylko ja wiem coś,czego ty nie wiesz. Jeżeli kiedyś pogadacie to wszystko stanie się jasne.
-To trochę dziwne, ale ok.
Dwie koleżanki rozmawiały do 21:00. W międzyczasie jadły małe przekąski ,które przygotowała Violetta. Każda wypiła po kieliszku wina. Czas bardzo miło im zleciał. Dziewczyny pożegnały się i Fran wyszła z domu Vilu.
Jutro trzeba wcześniej wstać i zrobić dobre wrażenie.-pomyślała
Udała się do swojej łazienki.Rozebrała się do naga i weszła do ogromnej kabiny. Swoje aksamitne ciało namydliła waniliowym żelem pod prysznic i powstałą pianę spłukała. Teraz zabrała się za mycie włosów. Wzięła na rękę trochę szamponu i wmasowała go dokładnie. Spłukała go i nałożyła odżywkę nawilżającą. Włosy wypłukała z wszystkich kosmetyków i wyszła z kabiny na kafelki. Zimne..Wytarła ciało i włosy. Ubrała się w swoją piżamkę i zajęła się suszeniem włosów. Po wykonaniu wszystkich czynności udała się do swojej sypialni i tam odpłynęła do krainy morfeusza.
Jak ja nienawidzę budzika-przemknęło przez myśl młodej Castillo. Wstała i udała się do łazienki. Tam załatwiła wszystkie poranne czynności. Następnie poszła do swojej garderoby i wybrała strój na dziś-granatowa spódnica,kremowa bluzka i jej ulubione czarne buty na koturnie. Ubrała się ,ułożyła włosy i wyszła z domu.
Dojechała do firmy swoim samochodem-Toyotą auris z napędem hybrydowym. Zaparkowała i poszła w kierunku wejścia do VerdasInc&Zoo. Przywitała się z recepcjonistką, wzięła papiery i poszła do swojego gabinetu. Drzwi otworzyła specjalną kartą. Usłyszała jakieś gwizdy.
-Ej maleńka, widzę że nowa, choć do mnie. Jesteś taka seksi, uuu.
-Odwalcie się od niej-usłyszała za sobą
To on,takkk
-Przestań, albo wylecisz.
-Oczywiście panie Verdas-odpowiedział.
Jej obrońca już miał odejść,ale Violetta zawołała
-Hej, dziękuję,nie wiem co bym bez ciebie zrobiła
-Po prostu nie chciałem,aby ciebie też to spotkało..
-Co masz na myśli?
-Nie ważne,muszę już iść..-próbował się wyrwać
-Jak masz na imię?
-Leon, Leon Verdas
-Masz na nazwisko tak samo jak mój szef..
-Jak Diego, to mój starszy brat..serio,muszę iść!
-Masz może dziś czas wyjść na kawę, w ramach podziękowań..?-zapytała z nadzieją
-W sumie czemu nie, ale tylko kawa w miejscu publicznym-dopytywał
-Tak ,a dlaczego?
-Nie ważne dzięki za zaproszenie.
-Ok, to do zobaczenia o 17:00 i kawarni OurCoffee
-Cześć
To było dziwne, zupełnie jakby się czegoś bał...
Violetta wypełniła wszystkie papiery, wysłała wszystkie maile i zrobiła wszystko co trzeba trzeba. Diego przyszedł na kontrolę i powiedział, że wszystko jest tak jak trzeba i pochwalił ją. Po całym dniu pracy udała się do domu, gdzie szykowała się na wspólną kawę z młodszym Verdasem. Ubrała się w asymetryczną miętową spódniczkę i kwiecisty top. Do tego wybrała swoją ulubioną torebkę firmy Venezia. Poprawiła swój dotychczasowy makijaż, włosy podkręciła na lokówce i gotowa wyszła z domu.
Przed kawiarnią czuć było ten wspaniały zapach świeżo parzonej kawy i domowych ciast. Kiedy weszła do środka spostrzegła siedzącego już Verdasa, podeszła do stolika.
-Hej Leon, długo czekasz?
-Cześć, nie.
-Myślałam, że będę pierwsza!
-Jednak nie.
Jak na mężczyznę przystało Leon odsunął Violi krzesło, po czym do stolika przyszedł kelner.
-Dzień dobry,co podać
Pierwsza odezwała się Violetta
-Poproszę kawę latte i szarlotkę z lodami.
-A dla pana co podać?-zapytał Leona kelner
-Dla mnie to samo co dla tej pani.
-Dobrze, zamówienie powinno być zrealizowane w ciągu 15 minut.
Miedzy Violettą i Leonem panowała niezręczna cisza. Violetta nie wiedział co zrobić, Loen był bardzo małomówny  i spięty.
-To ile masz lat?
-24, jestem o dwa lata młodszy od Diego.
-Ja też mam 24. Mam starszą siostrę Anę.
-Aha.
-Czemu jesteś taki?
-Jaki?
-Inny, skryty.
-Nie lubię o tym rozmawiać. 
-Coś się stało?
-Na prawdę, nie lubię o tym rozmawiać ,a zwłaszcza z kobietami...-powiedział
-Aha, no dobrze. Od ilu lat już pracujesz w firmie?
-W zasadzie od początku.Zaraz po studiach logistycznych Diego zajął się tworzeniem firmy. Jestem jednym z właścicieli..no wiesz to moja i Diego firma.
-Aha..
Leon rozmawiał z Violettą o firmie i studiach..Okazało się ,że studiowali na tej samej uczelni. Mimo obaw Leona i jego oporu dobrze dogadywał się z Violettą. Wypili kawę i zjedli ciasto...zamówili jeszcze lody...Tak zleciał im cały wieczór. Leon czuł ,że nie może zostawić Violetty samej. Odprowadził ją do domu. Violetta chciała pożegnać się całusem w policzek ,ale on ją odepchnął..
-Przepraszam, ale nie umiem..Do jutra! Dzięki za kawę.
-Nie ma za co, na razie.
Przepraszam,ale nie umiem....Co to mogło oznaczać..-z tą myślą udała się do łazienki. Wykonała wieczorne czynności i udała się spać. Przepraszam, ale nie umiem.....
Kolejny dzień w pracy. Dziś Diego miał ogłosić coś ważnego.
-Violetta,postanowiłem że na tydzień wylecisz z moim bratem do Paryża. Tam wykonasz parę rzeczy ,które ci powiem. Dokładne dane wyślę ci mailem.
-Dobrze, ale lecę tam z Leonem?
-Tak, dlaczego pytasz?
-Wiem ,że to pana brat. Byłam z nim wczoraj na kawie..powiedzmy ,że chciałam mu za coś podziękować. I był taki..
-To cud ,że poszedł z tobą na tą kawę. Mówmy sobie po imieniu.
-Dobrze i co dalej?
-Jeżeli tylko będzie chciał on ci powie. Jeżeli on z tobą rozmawiał i był swobodny to możesz czuć się wyjątkowo.
-Dlaczego?
-Nie ważne.Jutro wyjazd o 9:00.
-Ok, ja już będę się zbierała, trzeba wypocząć
-Ok. Miłej podróży.
-Dziękuję Diego!
-Pa.
Zmęczona Violetta pojechała do swojego apartamentu. Pierwsze co zrobiła to poszukała swojej walizki na kółkach. Następnie udała się do kuchni. Tam przyrządziła kolację i zjadła ją. Zaczęła się pakować.
8 spódnic, 12 bluzek,4 pary butów, bielizna..Co tam wezmę 2 komplety tej czarnej i 1 seksownej.
Spakowała to wszystko, dorzuciła kosmetyki i postawiła walizkę w korytarzu. Umyła się i od razu poszła spać.
Lotnisko
Rano Violetta dostała maila od Diego,że ma się zjawić od razu na lotnisku. Tak też zrobiła. Gotowa zjawiła się na lotnisku ,gdzie czekali już Diego i Leon.
-Życzę miłej podróży. W razie czegoś  dzwońcie i powodzenia.-powiedział Diego
-Dobrze-odezwali się w tym samym momencie Leon i Vilu
Następnie Violetta i Leon udali się na odprawę i do odpowiedniego wejścia. Tam gdy załatwili zbędne formalności wsiedli na pokład samolotu.
-Wszystko będzie dobrze. Przecież samoloty są do latanie i nie spadną..
-Boisz się?-zapytał z troską w głosie Leon.
-Trochę.
-Nie ma czego.
Violetta przymknęła oczy i zasnęła, a jej głowa opadła na ramię Leona. Gdy on to zauważył uśmiechnął się pod nosem i również zasnął.
-Za 15 minut będziemy w Paryżu-usłyszeli głos
-To już-powiedziała Violetta
-Tak.
Samolot wylądował.
-Czyli to jest to magiczne miejsce..Od zawsze marzyłam tutaj przyjechać..w zasadzie nigdy nie podróżowałam.
-Czemu?
-Nie miałam z kim, a poza tym studia i szukanie pracy..to nie było takie proste.
-Rozumiem.
-To gdzie jest nasz hotel?-zapytała Violetta.
-Z tego co mówił Diego to trzeba zamówić taksówkę ,udać się na Pola Elizejskie i znaleźć hotel La Mar [przypadkowa nazwa].
-Wspaniale, na to dalej.
Leon z Violettą złapali taksówkę i spakowali swoje wszystkie walizki do bagażnika. Podczas gdy jechali Violetta podziwiała przepiękne widoki Paryża. Łuk triumfalny, Wieżę Eiffla i inne wspaniałe obiekty.
-To tutaj,nasz hotel.-z transu wyrwał ją głos Leona
-No to dalej.
Wysiedli z taksówki. Kierowca wyjął bagaże i Leon chcąc być miły oprócz swojej walizki wziął również Violetty.
W hotelu było pełno gości. Był bardzo elegancki i piękny. Nasza dwójka poszła w kierunku recepcji po klucze do swoich pokoi.
-Dzień dobry, dwa pokoje na nazwisko Verdas.
-Yyy przepraszam ,ale mamy tutaj zamówiony jeden pokój i do tego małżeński..
-To musi być pomyłka..
-Ależ nie ,pan Diego tak zamówił.
-Mogłem się domyśleć..poprosimy.
Leon nie był z tego powodu zadowolony. Nie dlatego,że nie lubił Violetty. Po prostu miał pewne obawy.
-Nie jesteś zły?
-Nie dlaczego..
-Wiesz miało być inaczej.
Wsiedli do windy, która wywiozła ich na 7 piętro.
-Ok ,jaki to pokój.-zapytała Violetta.
-Pokój numer..234, panie przodem..
-Dziękuję.
[..] Leon z Violettą rozpakowali się. Bardzo podobał im się ten pokój.
-Dobra to ja śpię na kanapie-powiedziała V.
-Chyba żartujesz, ty idź spać na łóżko ,ja będę spać na kanapie.-powiedział z uśmiechem
-Dobra, to zbierajmy się na tą konferencję..
-Ok.
Po konferencji.
-To było trochę dziwne.
-Co takiego?-zapytał Leon
-Wiesz mówili po angielsku z takim dziwnym akcentem..
-Wiesz, to mogło ci się wydawać. Co ty na to abyśmy poszli na obiad do super restauracji, ja stawiam.
-Dobrze,tylko się przygotuje..
-Nie musisz, wyglądasz bardzo dobrze.-kiedy Leon to powiedział spuścił głowę
-No to idziemy.
W restauracji..
-Boże, Leon to jest pyszne!
-Wiedziałem ,że będzie ci smakować.
-Nigdy nie myślałam ,że spróbuję ślimaków. Zaskoczenie!
-Hahaha nie żartuj.
-Leon ,czy ja mogę cie o coś spytać?
-Jasne pytaj.-odpowiedział z pewnością w głosie.
-Dlaczego jak byliśmy na kawie to byłeś taki inny. Teraz jesteś rozluźniony i wogle ,a wtedy tak nie było.
-Wiesz ,ogólnie jak dla mnie dziwne jest to ,że siedzę tu z tobą, a ty jesteś kobietą.....To długa historia, ja po prostu nie ufam kobietom..
-Czemu?
-Nie lubię o tym rozmawiać, ale chcę ci powiedzieć ,że jesteś wyjątkowa, jesteś inna..
-Nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie musisz.
Patrzyli się przez dłuższy czas w oczy. Czuli to ciepło wypalające ich od środka. Violetcie Leon podobał się od początku, ale po tym co powiedział jej nie chce go wystraszyć.
Skończyli jeść ,a kolację popili lampką najlepszego wina dostępnego w tym lokalu..
Zamówili taksówkę i udali się do pokoju. Jako pierwsza do łazienki udała się Violetta. Swoje ciało umyła ciasteczkowym żelem pod prysznic i ubrała się w piżamę składającą się z t-shirtu i szortów.
-Leon, łazienka wolna.
Leon po załatwieniu wszystkich wieczornych czynności poszedł do kanapy, na której miał spędzić cały tydzień. On i Violetta położyli się mniej więcej w tym samym czasie.
Codziennie spotkania i dyskusję. Ostatni dzień jest przewidziany jako dzień wolny-zwiedzanie lub po prostu odpoczynek. Przez ten czas Leon z Violettą zbliżyli się do siebie. Są dobrymi przyjaciółmi i ufają sobie. Violetta ciągle czuje coś więcej do niego. Leon z kolei bardzo lubi Vilu ,ale boi się jej, bo jest kobietą. Pozwala na przytulanie czy buziak w policzek, ale Violetta nie zna całej prawdy i boi się ,że gdy ją pozna...już nic nie będzie takie same. Violetta obudziła się o godzinie 9. Wstała i udała się do łazienki. Załatwiła tam wszystkie poranne czynności. Kiedy wyszła z łazienki Leon czekał w salonie. Był już wyszykowany i jak zawsze świetnie wyglądał wg. Violetty oczywiście.
-Dzień dobry Vilu.
-Hej.
-Wiesz, pomyślałem że może dziś zamówimy do pokoju..
-Czemu nie,to dobry pomysł.
Obsługa hotelu po dość krótkim czasie przywiozła śniadanie. Po skończonym posiłku Leon z Violettą postanowili poleniuchować i porozmawiać.
-Gdybyś nie poszła na te studia, to co byś robiła?
-Chciałabym śpiewać i występować na scenie.
-Zaśpiewasz coś?
-Może..ale tylko wtedy kiedy ty mi pomożesz.
-To co proponujesz?
-Może Christinę Perri ,,A thousands years ''?
-Dobrze, czemu nie.-powiedział z uśmiechem

Heart beats fast
Colors and promises
How to be brave
How can I love when I'm afraid
To fall
But watching you stand alone
All of my doubt
Suddenly goes away somehow

One step closer

I have died everyday
waiting for you
Darling, don't be afraid
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more

Time stands still
Beauty in all she is
I will be brave
I will not let anything
Take away
What's standing in front of me
Every breath,
Every hour has come to this

One step closer

I have died everyday
Waiting for you
Darling, don't be afraid
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more
And all along I believed
I would find you
Time has brought
Your heart to me
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more

One step closer
One step closer

I have died everyday
Waiting for you
Darling, don't be afraid,
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more
And all along I believed
I would find you
Time has brought
Your heart to me
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more

Tutaj Leon z Violettą zaczęli się przybliżać. To co czuli w tym momencie jest niedoopisania. Potrzebowali bliskości drugiej osoby, ale..
-Violetta bardzo cię lubię, a nawet mogę powiedzieć że jesteś dla mnie bardzo ważna...Boję się ciebie. Ty jesteś kobietą!
-Spokojnie, przy mnie nic ci nie grozi. Co się stało,że się mnie boisz...że boisz się kobiet?-zapytała-Możesz mi zaufać...
-Na pewno? Nie wyśmiejesz mnie ani nic nie zrobisz?
-Oczywiście.
-To co ja wtedy czułem było okropne, obleśne. Miałem 18 lat. Wiesz byłem młody i nadal jestem. Miałem dziewczynę- Laurę. Kochałem ją ,a ona to podle wykorzystała. Bardzo zależało jej na..powiem wprost..seksie. Ciągle o tym gadała. Któregoś dnia zobaczyła mnie na ulicy i powiedziała ,że mnie kocha i chodźmy do niej ,bo chce mi pokazać nową gitarę. Więc czemu nie. Kiedy byliśmy w jej pokoju, ona szybko zamknęła drzwi i powiedziała ''SEKSU SKARBIE''.W brutalny sposób to wszystko robiła, boleśnie. Rozebrała się do naga ,potem mnie i ....-tutaj nie dokończył. Violetta patrzyła na Leona ze współczuciem. Teraz wszystko jest jasne..te zachowanie, odrzucanie jej bliskości...Leon miał łzy w oczach. Violetta po prostu go przytuliła. Po mimo wszystkich przeżyć on jej nie odrzucił. Odwzajemnił uścisk ,a nawet pogłębił. Siedzieli tak na sofie ok.10 minut patrząc sobie w oczy i widząc w nich wszystko..swoją przyszłość...zaufanie..
-Violetta, jeżeli ty teraz..
-Leon, spokojnie, w pełni cie rozumiem. Ja chciałam ci powiedzieć, że jesteś dla mnie kimś więcej niż kolegą czy przyjacielem..Ja nigdy czegoś takiego nie czułam..Jeżeli tty nie jesteś w stanie mi zaufać i przełamać strach jja to zrozumiem.
-Violetta, naucz mnie co to prawdziwa miłość.
-Nauczę cię skarbie.
Kiedy Violetta powiedziała do niego skarbie..zupełnie inaczej spojrzał na świat. Tak na prawdę on też coś czuł do Violetty, była wyjątkowa. Powoli się zbliżał. Najpierw położył swoją rękę na jej policzku i patrzył prosto w oczy. Nauczę Cię..
-Ufasz mi .-powiedziała
-Tak ,jesteś jedyna!
Violetta wyczuła lekki strach, dlatego spokojnie czekała na to co zrobi Leon. W końcu zamknął przestrzeń między nimi w delikatnym pocałunku.
-Wszystko ok?-zapytała z radością w głosie
-Tak,jasne. Nie spieszmy się z niczym.
-Nie będziemy.-powiedziała z uśmiechem
Po tym wydarzeniu para postanowiła pozwiedzać Paryż. Byli w muzeum, Na wieży Eiffla i na polach Elizejskich.
W końcu przyszedł czas ,aby wrócić do Buenos Aires. W samolocie Violetta usnęła na ramieniu Leona i w takiej pozycji lecieli.
*****
Violetta i Leon są parą od 5 miesięcy. Z tego związku cieszą się i rodzina Verdasa jak i młodej Castillo. Mimo początkowych wachań Leona wszystko jest dobrze. Bardzo kocha Violettę i widzi ,że ona go też. Jest romantyczny. W pierwszą rocznicę zabrał ją na randkę do restauracji, gdzie zjedli niemal identyczne danie jak w Paryżu. W firmie chodziły różne pogłoski na temat nowej pary, ale wszyscy miło to przyjeli. Koleżanka Violetty-Francesca od kiedy Violetta jest z młodszym Verdasem, ona chodzi z Diego. Violetta zamieszkała razem z Leonem. Długo ją o to prosił ,ale się zgodziła. Nie przeszkadza mu jej bliskość, pocałunki, długie przytulania czy inne pieszczoty. Sam stwierdził ,że może to czas na podjęcie ważnych decyzji, dotyczących jego przyszłości..ICH przyszłości..
Kiedy Violetta była w pracy nagle dostała sms'a
Bądź gotowa o 19, pod firmą. Czeka cię coś niezwykłego. Kocham <3 L.
Kiedy tylko to zobaczyła uśmiechnęła się pod nosem. Co on kombinuje....
Była godzina 18:58. Ubrana w sukienkę od Channel i buty od Prady czekała na swojego księcia. Punktualnie o 19:00 podjechało czarne Audi. Mój Leon...-myślała
-Witaj kochanie
-Hej, dokąd mnie zabierzesz?
-Zobaczysz.
Jako dżemtelmen otworzył jej drzwiczki ,a następnie zamknął. Wsiadł do samochodu i pojechali.
-Kochanie,gdzie my jedziemy?
-Zobaczysz.
W końcu dotarli na miejsce. Był to mały domek na plaży.
-Leon tu jest cudownie!
-Podoba ci się?
-Przepięknie.
Wysiedli z samochodu. Leon zaprowadził Violettę do środka i to co tam zobaczyła..Była w szoku. Światło zgaszone, wnętrze było oświetlane tylko przez 5 ogromnych świec. Wszędzie leżały płatki czerwonych róż. Romantycznie
-Kiedy to wszystko przygotowałeś..
-Mam swoje sposoby, a teraz zapraszam cię na wyjątkową kolację.
Odsunął Violetcie krzesło. Następnie sam udał się do kuchni ,aby uszykować kolację. Nalał ich ulubionego wina i nałożył ich ulubione danie-spaghetti
-Smacznego kochanie.
-Leoś-uwielbiał kiedy ona tak do niego mówiła-to jest fantastyczne .
Po zakończonym posiłku udali się na taras. Usiedli w wielkim wiklinowym koszu i rozkoszowali się swoją obecnością.Dobra ,dasz radę Verdas. Raz kozie śmierć.-pomyślał. Uklęknął przed Violettą i powiedział.
-Violetto. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem niezupełnie wiedziałem kim dla mnie będziesz. Podczas naszego wypadu na kawę czułem ,że jesteś inna. W Paryżu było cudownie-bo z tobą. Dzięki tobie nie boję się niczego i wiem co to miłość. Ty nauczyłaś mnie szczerze kochać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
W tej chwili wyjął pudełeczko ze złotym pierścionkiem od Svarowskiego.
-Tak, z największą przyjemnością.
Leon nałożył na palec pierścionek i szepnął do ucha: Kocham moją przyszłą panią Verdas...Violetta Verdas pięknie prawda?
-Oczywiście.
W tym momencie się pocałowali. Najpierw delikatnie. Kiedy Violetta chciała zaczerpnąć powietrza Leon zwinnie wepchał swojego kaskadera do jamy ustnej Violetty. Ich języki walczyły w ich buziach. Leon pieścił podniebienie Violetty. Powoli wziął ją na ręce ,a ona oplotła go swoimi nogami. Leon wszedł do domu i zmierzał w kierunku ich sypialni. Kiedy tam dotarł położył Violettę delikatnie na łóżku i spojrzał w oczy.
-Violetta, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham.
Fragment +18 
Znów połączył usta w pocałunku. Błądził swoimi rękami po plecach swojej ukochanej w poszukiwaniu zamka od sukienki. Kiedy go znalazł rozpiął go i zdjął z Violetty sukienkę. Violetta nie chcąc pozostawać dłużna zdjęła jego koszulę odpinając po kolei guziczki. Przejechała swoimi rękoma po umięśnionym torsie. Patrzyli sobie w oczy.
-Kochanie chodzi o to,że to mój pierwszy raz...-powiedziała z rumieńcami na twarzy
-Ja wiem. Chcę abyś chociaż ty go przeżyła wyjątkowo.
-Będzie wyjątkowy ,bo z tobą...i tty też tego chcesz.
-Oczywiście-szeptał-Kocham cię i ty jesteś wyjątkowa, najlepsza przy tobie się nie boję.
-Kocham..
-Też..
Odpiął Violetcie biustonosz, jeszcze raz spoglądając w jej oczy. Pozwoliła na dalsze czyny. Widział w nich ogromną miłość. Zaczął bawić się jej piersiami, drażniąc sutki i zataczając kółeczka wokół nich. Teraz to Violetta przejęła inicjatywę i to ona była na górze. Ściągnęła spodnie szatyna i zaczęła delikatnie pieścić jego przyjaciela przez materiał. Leon tylko cicho pomrukiwał. Violetta ściągła jego bokserki odsłaniając skarb Leona. Uklękła i umieściła swoją głowę między nogami Leona. Wzięła jego skarb do buzi i zaczęła robić mu loda. Słychać było jego ciche jęki. Leon przełożył swoje ręce na jej głowę i nadawał rytm. Po paru minutach Violetta poczuła ciepłą maź. Zlizała ją dokładnie tak, aby nic się nie zmarnowało. Kochanie, odwdzięczę ci się-szepnął Verdas. Przewrócił ich tak ,że to on był teraz na górze. Całował jej piersi i schodził z pocałunkami coraz niżej. Ściągnął jej koronkowe majteczki, odkrywając jej skarb, który jak dotąd nie był dla nikogo dostępny. Włożył dwa paluszki i pieścił jej pochwę. Słyszał przyspieszony oddech i jęki Violetty. Następnie pieścił ją języczkiem. Kiedy była gotowa, razem nałożyli zabezpieczenie na przyjaciela Leona. Leon zawisł nad Violettą. Powoli się zbliżał, aż wkońcu wszedł w nią. Delikatnie, ale mimo tego poleciało jej kilka łez. Starł je kciukiem i patrzył w oczy. To one pozwoliły na śmielsze ruchy. Już po chwili Violetta oddała się rozkoszy, jaką dawał jej ukochany. Tak spędzili wspaniałą noc.
Jako pierwszy obudził się Leon. Spojrzał na Violettę. Po chwili ona też się obudziła. Spojrzała na niego i pocałowała namiętnie.
-Nie żałujesz?-zapytał
-Nie, kocham cię.-I znowu się pocałowali.
Zeszli do kuchni na śniadanie. Po posiłku posprzątali i wrócili do swojego apartamentu. 
-Violetta, ten dom na plaży jest nasz i tylko nasz.
-Kocham!
-Też.
Miesiąc później odbyło się wesele. Nie było dużo gości. Najbliższa rodzina i przyjaciele. Francesca zjawiła się z Diego. Oboje bardzo się cieszyli,że brat/przyjaciółka mają kogoś.
-Czy ty Leonie Verdasie, bierzesz Violettą Castillo za żonę?
-Tak.
-Czy ty Violetto, bierzesz tego Leona Verdasa za męża?
-Tak.
-Możecie się pocałować!
-Kocham panią pani Verdas.-szepnął do ucha
-A ja pana panie Verdas
Po ceremonii udali się do  Wesele trwało do rana. Wedle tradycji po weselu była noc poślubna.
 Następnego ranka
 Violetta obudziła się. Myślała ,że obudzi się koło Leona ale spotkała się z pustą przestrzenią. Zawsze jest po tym głodny..-pomyślała
-Leon , Leon-zawołała
-Obudziła się moja pani Verdas .
-Twoja, tylko twoja. Kochanie gdzie my jesteśmy?
-Chciałem odpocząć i zabrać cię na najlepszą podróż poślubną..Jesteśmy na Teneryfie!
-Boże ,Leon to niesamowite!
Para spędziła wspaniałe chwile. Leon nie odstępował Violetty na krok. Ich miłość widać z daleka.
Trzy miesiące później
Violetta od tygodnia ma mdłości i  dziwne zachcianki. Zrobiła trzy testy ciążowe-wszystkie pozytywne. Dziś zamierzała powiedzieć o tym Leonowi. Wieczorem, kiedy oboje leżeli w łóżku usiadła na nim okrakiem i powiedziała.
-Kochanie mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia..jjja..
-Śmiało, co się stało?
-Ja wiem,że może jest wcześnie i ty niekoniecznie..Kochanie ja jestem w ciąży, będziemy mieć dziecko!
-To wspaniale.-powiedział z uśmiechem-Bardzo się cieszę, to owoc naszej miłości, ogromnej miłości. Ty mnie nauczyłaś kochać szczerze.
-Kocham-powiedziała
-Też.-odpowiedział. Położył ręce na brzuchu, a następnie pocałował Violettę.


No to po raz któryś powtarzam iż za błędy nie odpowiadam (ale chyba w tekście ich nie było, a jak były to nieliczne).
To teraz mój komentarz:
Dlaczego przyznałam Ci drugie miejsce?
OS mi się podobał. Miałaś ciekawą fabułę i ogólnie wyszło Ci fajne. Widać, że potrafiłaś swój pomysł ,,przelać'' na kartkę i wyszło to Tobie dosyć fajnie.
W niektórych miejscach dodałabym trochę opisów, co myślą bohaterowie i co czują. Troszkę mi tego brakowało :(  Gdybyś dodała tak jak wcześniej napisałam opisy  to jestem przekonana, że miałabyś pierwsze miejsce. Piszesz, fajnie, zwięźle i na temat. Czasami miałaś powtórzenia, (ale rzadko) i nieliczne. 
Tak jak napisałam praca mi się podobała. 
Chyba nie mam nic więcej do dodania.  
Pozdrawiam Digital!

Komentarze

  1. Digital dzięki za cenne wskazówki! ;) Postaram się dodawać więcej opisów . Pozdrawiam
    Szalona Blondynka

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, u Blondynki napisałam tylko że przeczytałam, bo mi się wysilać nie chciało, ale tym razem napiszę coś więcej.
    Trochę powtórzeń, jak Digital wspomniała za mało opisów. Dialogi przypominają recytowanie wyuczonych formułek aniżeli luźną konwersację. Wyrzucają z siebie natłok słów bez cienia emocji, a chyba tak być nie powinno, prawda?
    Marka samochodu - ok, ale kurna ten napęd hybrydowy?! Chyba czegoś takiego nie musiałaś wyróżniać. xD
    Generalnie mimo, że wiem że gwałty na mężczyznach przez kobiety istnieją to i tak ciężko mi to sobie wyobrazić. Widocznie jestem ograniczona. XD
    Takie słitaśne love story z happy endem. XD Jest ładnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty